Spódnica do kolan, nie obgryzać paznokci, makaron jeść widelcem, wytrzeć serwetką usta przed sięgnięciem po kieliszek, nie wylewać na siebie flakonika perfum - to rady z książeczki dobrych manier dla 216 burmistrzów włoskiego regionu Friuli - Wenecja Julijska.
Poradnik savoir-vivre dla lokalnych polityków z północy Włoch, przygotowany staraniem władz regionalnych wywołał polemikę i protesty samych burmistrzów. Skrytykowano zarówno to, że na vademecum wydano 6 tysięcy euro z publicznych pieniędzy, jak i poziom samych porad.
Burmistrzowie zapewniają, że potrafią się zachować i nie potrzebują takich wskazówek.
Rady budzą też niekiedy rozbawienie. Trudno, jak zauważa prasa, zareagować inaczej, gdy czyta się na przykład, że trzeba mieć zawsze umyte i uczesane włosy, zadbane, nieobgryzione paznokcie.
Poza tym z 75-stronicowej książeczki można dowiedzieć się, że nie mówi się z pełnymi ustami, należy jeść po cichu i podnosić widelec do ust, a nie nachylać się nad talerzem. Jest też przypomnienie, że makaron i risotto je się wyłącznie widelcem i że "nie można bawić się sztućcami, talerzami i jedzeniem".
Dłoń podawana w czasie powitania musi być sucha, a uścisk zdecydowany - napisano.
W poradniku zatytułowanym "Pan/pani burmistrz. Co zrobić gdy?.." na temat zachowania przy stole i wyglądu wymieniony też został kategoryczny zakaz noszenia spódniczek mini i krawatów ze zbyt fantazyjnymi wzorami.
Dziennik "La Stampa" za najzabawniejszy uznał następujący fragment książeczki: "Nie dotyka się włosów, nie można się drapać, zwłaszcza w brzuch, nie zdejmuje się butów, nie wkłada się rąk do ust".
Można też przeczytać, że kobiety burmistrzowie powinny nosić pończochy bądź rajstopy i pełne buty również latem.
W reakcji na falę krytyki w związku z publikacją savoir-vivre'u przewodnicząca władz regionalnych Debora Serracchiani z Partii Demokratycznej wyraziła opinię, że był on potrzebny. Jak dodała, wiele razy do działającego w regionie biura do spraw ceremoniału zwracali się burmistrzowie z pytaniami, jak mają się zachowywać podczas różnych oficjalnych okazji. Czasem, dodała, pytania te dotyczyły najbardziej podstawowych kwestii.
Choć niektóre z tych reguł mogą wydawać się śmieszne, to są przydatne; poza tym myślę, że także obywatele chcą być dobrze reprezentowani - stwierdziła Serrracchiani. Przyznała, że sama, gdy rozpoczęła swą kadencję, przestudiowała uważnie vademecum dobrych manier, liczące 450 stron.
(ag)