Wyjazd na narty w Alpy będzie w tym sezonie droższy. Organizatorzy tamtejszych stoków zapowiadają podwyżki cen karnetów i oszczędności na każdym kroku. Wszystko przez wzrost cen energii potrzebnej do obsługi narciarzy.
Choć do zimy jeszcze chwila Niemcy, Austria i Szwajcaria zapowiadają już oszczędności na infrastrukturze dla narciarzy. Komu marzy się dobrze naśnieżony stok, powinien trzymać w tym roku kciuki za śnieżną zimę, bo szykują się spore cięcia. Obejmą one m.in. sztuczne naśnieżanie stoków.
Związek Ochrony Przyrody z Bawarii wyliczył, że obejście się bez naśnieżania może tylko tam zaoszczędzić 12 milionów kilowatogodzin energii elektrycznej w ciągu jednej zimy, a także miliony litrów wody.
Armatki nie zostaną wyłączone całkowicie, ale organizatorzy stoków zapowiadają, że będą korzystać z nich rzadziej i naśnieżanie rozpoczną dopiero, gdy temperatura zdecydowanie spadnie.
To nie koniec niedogodności. Cięcia mają dotknąć kolejki i wyciągi narciarskie. Może być tak, że będzie kursować mniej wyciągów, że będą poruszać się wolniej, a o luksusie w postaci podgrzewania foteli będzie można tylko pomarzyć.
Wypad na narty w Alpy będzie w nadchodzącym sezonie bardziej kosztowny, bez względu na to czy mowa o Niemczech, Austrii czy Szwajcarii i to nie będzie kosmetyczna zmiana. Koszty energii potrzebnej do obsługi narciarzy wzrosły bowiem aż sześciokrotnie.