"Prawdziwa wojna ze Stanami Zjednoczonymi jeszcze się nie zaczęła" - zapowiada przywódca, rządzących Afganistanem, talibów mułła Mohammed Omar w wywiadzie udzielonym algierskiemu dziennikowi El Youm. Jak tłumaczy powodem jest przewaga technologiczna amerykańskich wojsk. Jednak mułła twierdzi, że wojna ze Stanami Zjednoczonymi będzie dla Amerykanów gorzką nauczką.

Mułła Omar zdementował też doniesienia o tym, że podczas amerykańskich nalotów zginęła jego rodzina. Po raz kolejny zażądał od USA dowodów winy Osamy bin Ladena. "Jesteśmy gotowi go osądzić w Afganistanie albo w jednym z trzech krajów muzułmańskich" - dodał, nie precyzując, o jakie kraje chodzi. Z kolei niemiecki kanclerz Gerhard Schroeder, który przebywa z wizytą w Pakistanie, twierdzi, że przyszły rząd Afganistanu będzie potrzebował wsparcia ONZ-u. Schroeder dodał też, że to sami Afgańczycy będą musieli zdecydować, jaki gabinet powinien rządzić w ich kraju.

Tymczasem jak donosi dziennik "The Washington Post" pakistańskie władze aresztowały i wydały Amerykanom jemeńskiego studenta podejrzewanego o członkostwo w terrorystycznej organizacji Al Qaeda i udział w grudniu ubiegłego roku w ataku na okręt USS "Cole" zakotwiczony w jemeńskim porcie Aden. Dziennik powołuje się na anonimowe rządowe źródło w Pakistanie. Mężczyzna został wydany Amerykanom w piątek - z pominięciem normalnej procedury ekstradycyjnej i deportacyjnej.

10:55