Wenezuelska armia kupi na Białorusi sprzęt wojskowy za miliard dolarów, Białorusini będą w Wenezueli uczestniczyć w poszukiwaniach i wydobyciu ropy - to efekty podróży Aleksandra Łukaszenki do Ameryki Łacińskiej.
Wszystko wskazuje na to, że Łukaszence marzy się światowy front przeciwko państwom, które go nie uznają. Miałby on objąć Amerykę Południową, Afrykę, a także Bliski i Daleki Wschód.
Na Kubie Łukaszenko mógł wreszcie brylować wśród kilkudziesięciu polityków z całego świata, cóż z tego, że często z krajów zaliczanych do tzw. „osi zła”. U boku przywódców Iranu, Wenezueli czy Zimbabwe czuł się jak ryba w wodzie. Wielu mówi o izolacji Białorusi itd. Jaka to izolacja? Tu jest 120 państw. Z punktu widzenia naszej gospodarki, polityki i dyplomacji być tu to same korzyści - mówił Łukaszenko.
Nie da się zaprzeczyć – na starym kontynencie, Łukaszenko większej roli już raczej nie odegra.