Policjanci i strażnicy miejscy usunęli namioty z centrum Tel Awiwu. Miasteczka namiotowe stały się symbolem trwających od połowy lipca masowych protestów przeciwko drożyźnie mieszkań i rosnącym kosztom życia w Izraelu.
Najpierw funkcjonariusze przystąpili do likwidacji namiotów na bulwarach Ben-Guriona oraz Nordau, a także w parku Lewinskiego. Potem zabrali się za centralne miejsce protestów, czyli bulwar Rotszylda. Przez wiele tygodni ten kilkukilometrowy, najbardziej reprezentacyjny bulwar miasta był zastawiony niemal w całości przez namioty.
Wielu właścicieli namiotów pakowało swoje rzeczy z rezygnacją. Niektórzy próbowali się sprzeciwiać decyzji, wznosząc przeciwko niej okrzyki i śpiewy. Dwie osoby w parku Lewinskiego zostały zatrzymane. Jednak protestujący w większości poddali się dobrowolnie decyzji władz miejskich.
Niedziela była ostatnim dniem, który władze Tel Awiwu dały demonstrantom na dobrowolne zwinięcie namiotów. Dziś sąd w Tel Awiwie ostatecznie odrzucił petycje organizatorów protestu, którzy zabiegali o to żeby kontynuować go przynajmniej na części miejskich gruntów.
Liczba namiotów już wcześniej systematycznie malała - wraz z tym, jak kończyło się lato, a studenci, którzy stanowili znaczącą część mieszkańców miasteczek namiotowych, zaczęli myśleć o powrocie na uczelnie. Stopniowo wśród protestujących było natomiast coraz więcej osób bezdomnych.