"To że samolot może być zastrzelony przez przypadek potwierdza historia MH17. Trudno powiedzieć, żeby to było celowe zestrzelenie" - mówi w rozmowie z Onetem Maciej Lasek pytany o katastrofę ukraińskiego boeinga w Iranie. Były szef Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych dodaje, że nie wierzy w zniszczenie czarnych skrzynek maszyny. "Rzadko dochodzi do takiego uszkodzenia, żeby nie można było odczytać treści czarnych skrzynek, zwłaszcza że był to nowy samolot" - tłumaczy.
Z punktu widzenia przepisów stosowanych przy badaniu wypadków lotniczych, Iran ma tu pełną jurysdykcję, ponieważ jest w konwencji chicagowskiej. On decyduje, kto weźmie udziału w takim badaniu. Może przeprowadzić je samodzielnie bądź przekazać - w całości lub części - innemu państwu - wyjaśnia Lasek w rozmowie z Onetem. Przypomina, że równolegle z badaniem komisji ds. lotnictwa prowadzone jest śledztwo prokuratorskie. Z tym samym dowodem - podkreśla.
Byłby to duży cios dla koncernu, gdyby okazało się, że była to usterka techniczna. Po wielu problemach boeinga 737 MAX, miałby problem - zauważa ekspert w rozmowie z Onetem. Podkreśla, że awaria jednego silnika nie powinna doprowadzić do katastrofy samolotu. Maszyny są tak projektowane, że nawet z jednym uszkodzonym silnikiem wciąż się wznoszą - tłumaczy.
Katastrofa ukraińskiego samolotu nastąpiła zaledwie kilka godzin po zaatakowaniu przez Iran dwóch baz lotniczych w Iraku, w których stacjonują m.in. siły USA i Kanady. Ataki te były odwetem za zabicie przez USA irańskiego generała Kasema Sulejmaniego.
Boeing 737-800 miał wylądować w Kijowie w środę o godzinie 8 czasu lokalnego (godz. 7 w Polsce). W katastrofie zginęło 176 osób, w tym 82 Irańczyków, 63 Kanadyjczyków, 11 Ukraińców, a także obywatele Szwecji, Afganistanu, Wielkiej Brytanii i Niemiec.