Wojna z Afganistanem wydaje się być coraz bliżej. Do Waszyngtonu powrócił już amerykański sekretarz obrony Donald Rumsfeld, który przez cztery dni podróżował po Bliskim i Środkowym Wschodzie w celu uzyskania poparcia dla koalicji antyterrorystycznej. Zakończyła się również podobna podróż Tony'ego Blaira po krajach Azji Środkowej.

Brytyjski premier po raz kolejny wezwał do wywierania presji na rządzącym Afganistanem Talibów, którzy ukrywają Osamę bin Ladena, oskarżanego o zamachy w Nowym Jorku i Waszyngtonie. Wyraźnie zmęczony po trzech dniach cementowania koalicji Tony Blair powiedział dziennikarzom: „Talibowie mieli trzy tygodnie na wydanie Osamy Bin Ladena, niestety tego nie uczynili. Oczywiście, że przygotowania do interwencji zbrojnej w Afganistanie są kontynuowane, a decyzja o jej rozpoczęciu leży w gestii koalicji”. Media doceniają osobiste zaangażowane szefa brytyjskiego rządu oraz jego wizyty w Moskwie, Islamabadzie i Delhi. Prasa lewicowa zauważa jednak, że przyjęcie przez Tony’ego Blaira pozy lidera w walce z międzynarodowym terroryzmem jest nie na miejscu. Niektórzy uważają, że Blair działa bez należytej konsultacji z gabinetem i coraz bardziej przyjmuje prezydencką postawę. Nadal jednak większość Brytyjczyków popiera interwencję zbrojną w Afganistanie. Należy jednak pamiętać, że będzie ona dziełem Ameryki, przy skromnym brytyjskim udziale.

Tymczasem coraz bardziej napięta jest sytuacja na granicy Afganistanu z Uzbekistanem. Talibowie zdecydowali się wysłać w ten rejon dodatkowo 8 tysięcy żołnierzy. To odpowiedź na decyzję Stanów Zjednoczonych o wysłaniu tysiąca amerykańskich żołnierzy do Uzbekistanu. Zacięte walki trwają już w samym Afganistanie - z Talibami walczą żołnierze Sojuszu Północnego z antytalibskiej koalicji. W tej chwili wojska Sojuszu przygotowują się do ataku na Kabul - stolicę Afganistanu - i Mazar-i-Szarif w pobliżu granicy z Uzbekistanem. Swoją pomoc obiecali im Amerykanie, wcześniej między innymi umundurowanie i amunicję dostali od Rosjan. W tej chwili wszyscy czekają na poprawę pogody, która umożliwi loty wojskowych śmigłowców nad terytorium północnego Afganistanu. Tymczasem rząd Kirgistanu oświadczył, że Waszyngton złożył mu ofertę zakupu sporej ilości broni dla wojowników z antytalibańskiej koalicji. Kirgizja to jedyne państwo w Azji Środkowej, gdzie znajdują się fabryki zbrojeniowe. Bojownicy Sojuszu Północnego już kilkakrotnie prosili o pomoc i to zarówno Rosję jak i Stany Zjednoczone. Podkreślali przy tym, że mając odpowiednie uzbrojenie są w stanie sami pokonać Talibów. W obawie przed ewentualnym atakiem ze strony islamskich najemników Tadżykistan i Uzbekistan postawiły swoje armie w stan najwyższej gotowości. Wydaje się jednak mało prawdopodobne, by wojska tych krajów brały bezpośredni udział w działaniach wojennych przeciwko Talibom na terytorium Afganistanu.

09:25