Wirus hMPV, który do tej pory nękał głównie mieszkańców Chin, dotarł do Europy. We wtorek pojawienie się pierwszych przypadków infekcji potwierdzono w Portugalii. Władze Chin, gdzie metapneumowirus od kilku tygodni szybko się rozprzestrzenia, twierdzą, że wzrost zachorowań jest typowy dla okresu zimowego. Objawami zakażenia hMPV jest wysoka gorączka, kaszel i ból gardła.

Portugalskie ministerstwo zdrowia przekazało we wtorek, że przypadki zakażeń grypopodobnym wirusem w Portugalii są na razie "stosunkowo rzadkie".

Długie kolejki pacjentów

Raquel Guiomar, przedstawicielka instytutu zdrowia INSA w Lizbonie, podlegającego resortowi zdrowia, powiadomiła, że "hMPV nie jest aktualnie dominującym wirusem" wśród przypadków leczonych w portugalskich szpitalach. Dodała, że hMPV objawia się symptomami zbliżonymi do grypy i zagraża szczególnie dzieciom.

Portugalskie służby medyczne poinformowały we wtorek, że w związku z licznymi od początku stycznia przypadkami zachorowań na schorzenia dróg oddechowych w przychodniach w całym kraju utrzymują się długie kolejki pacjentów. W niektórych szpitalach czas oczekiwania na wizytę przekracza kilkanaście godzin.

Według danych ministerstwa zdrowia Portugalii, cytowanych przez telewizję CM, tylko w dniach 1-4 stycznia na szpitalnych izbach przyjęć zdiagnozowano ponad 7,3 tys. przypadków chorób dróg oddechowych, w tym grypy.

Wzrost zakażeń wirusem hMPV w Chinach

Gwałtowny wzrost zakażeń wirusem hMPV obserwują już od kilku tygodni chińscy lekarze. Zwiększona liczba zachorowań jest szczególnie widoczna wśród dzieci poniżej 14. roku życia i zauważalny głównie na północy kraju - poinformował portal brytyjskiego dziennika "Independent".

Pojawiły się doniesienia o przeciążonych szpitalach, a umieszczane w mediach społecznościowych nagrania pokazują sceny przypominjące początek pandemii Covid-19 - zauważył portal. Jednak Pekin bagatelizuje te doniesienia, wskazując, że wzrost zachorowań jest typowy dla okresu zimowego.

Objawami zakażenia są wysoka gorączka, kaszel i ból gardła. W niektórych przypadkach choroba może przejść w zapalenie oskrzeli lub płuc.

Niepokój sąsiadów Chin

Kraje sąsiadujące z Chinami ściśle monitorują sytuację - zauważył indyjski portal Ndtv.

Hongkong zgłosił kilka przypadków hMPV, a w Indiach władze medyczne zapewniły, że nie odnotowano wzrostu chorób układu oddechowego. 

W Iranie władze medyczne zapewniły, że nie ma powodu do obaw i zauważyły, że Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) nie uznała wzrostu zakażeń za wymagający specjalnego postępowania - stwierdził portal gazety "Tehran Times".

Czy grozi nam pandemia?

Wirus hMPV został zidentyfikowany w 2001 roku. Naukowcy twierdzą, że jest wśród nas od co najmniej 60 lat. Rozprzestrzenia się - tak jak grypa czy Covid-19 - głównie metodą kropelkową, np. podczas kaszlu lub kichania. Szczepionki przeciwko hMPV nie ma. 

Informacja o zachorowaniach wywołanych wirusem hMPV pojawiła się pięć lat po tym, gdy świat po raz pierwszy dowiedział się o wystąpieniu w chińskim mieście Wuhan nowego koronawirusa SARS-CoV-2. Czy powinniśmy się obawiać kolejnej pandemii?

Zdaniem wirusologa prof. UW Tomasza Dzieciątkowskiego, nie ma żadnych powodów do niepokoju w związku z informacjami o odnotowywanym w Chinach wzroście zakażeń hMPV.

Ludzkie metapneumowirusy (hMPV) nie mają dużego potencjału epidemicznego, więc raczej nie grozi nam pandemia nimi spowodowana. Do wzrostu zakażeń dochodzi każdego roku w sezonie zimowym, jednak są to infekcje samoograniczające się lub wymagające jedynie leczenia objawowego  - zauważa prof. UW Tomasz Dzieciątkowski.

Ważne jest zrozumienie, że te wirusy nie są nowe; są obecne w populacji od lat, choć dotychczas nie diagnozowaliśmy ich na szeroką skalę. Wykryto je ponad 20 lat temu i wiemy dziś, że występują na całym globie. Powodują głównie zakażenia układu oddechowego, takie jak zapalenia oskrzeli, zarówno u dzieci, jak i u dorosłych, szczególnie w sezonie zimowym. Dlaczego więc teraz słyszymy o wzroście liczby zakażeń? Odpowiedź jest prosta: ponieważ dopiero teraz zaczęliśmy robić powszechnie badania na ich obecność - uważa prof. Tomasz Dzieciątkowski.

Wyjaśnił, że przez lata zakażenia metapneumowirusami były rzadko diagnozowane. Jeśli je wykrywano, to właściwie wyłącznie w szpitalach o wysokim poziomie referencyjności, bo jedynie tam były dostępne odpowiednie testy. Dopiero pandemia Covid-19 upowszechniła tzw. testy "combo", które w Polsce wykrywają przede wszystkim RSV, SARS-CoV-2 oraz wirusy grypy.

Obecnie dostępne są także bardziej zaawansowane testy, wykrywające również antygeny metapneumowirusów, dzięki czemu lekarze mogą precyzyjniej określić przyczynę objawów u pacjenta - dodał prof. Dzieciątkowski.

Wiedza o obecności wirusa nie wpływa na samo leczenie, które pozostaje objawowe. Nie mamy bowiem tutaj żadnego leczenia celowanego, nie mamy przeciwko nim szczepionki. Leczymy pacjentów wyłącznie objawowo - powiedział wirusolog.

Kto jest najbardziej narażony?

Grupy najbardziej narażone na ciężki przebieg zakażenia to dzieci z niedojrzałym układem immunologicznym, seniorzy z osłabioną odpornością, pacjenci po przeszczepach, chemioterapii oraz osoby leczone immunosupresyjnie. 

Dorośli z dobrą odpornością przechodzą zakażenia lżej.