Kolejni podejrzani w śledztwie w sprawie zamachów w Nowym Jorku i Waszyngtonie i kolejne pytania bez odpowiedzi. Aresztowano kolejnych dwóch mężczyzn - jeden z nich podejrzany jest o pomaganie terrorystom, którzy przeprowadzili ubiegłotygodniowe zamachy.

Kim jednak naprawdę byli porywacze - pojawia się coraz więcej wątpliwości co do ich tożsamości. FBI potwierdza wczorajsze doniesienia, że część terrorystów posługiwała się sfałszowanymi dowodami tożsamości. Śledztwo jest bardzo żmudne - FBI sprawdza ponad 96 000 tropów, szuka ponad 200 ludzi, których chce przesłuchać.

Rośnie liczba ofiar po zamachach. Na liście osób zaginionych po zawaleniu się bliźniaczych wież na Manhattanie, figurują już 6333 nazwiska. Spod gruzów wydobyto ciała 241 osób. Z ruin Pentagonu kolejnych 116.

Francuska Komisja Operacji Giełdowych wszczęła tymczasem śledztwo w sprawie anomalii kursów akcji, jakie wystąpiły na giełdzie paryskiej w dniach poprzedzających ataki terrorystyczne w USA. Śledztwo ma wyjaśnić czy niezwykłe ruchy akcji sektora ubezpieczeniowego, transportu lotniczego, wielkich sieci handlowych, artykułów luksusowych i łączności były efektem przestępstwa czy po prostu wynikały z przewidywania złych wyników w tych dziedzinach.

W USA, Japonii, Niemczech, Włoszech, Hiszpanii, Holandii i Szwajcarii od kilku dni trwa szczegółowe badanie zagadkowych ruchów akcji niektórych firm, które nastąpiły przed tragicznymi wydarzeniami w Nowym Jorku i Waszyngtonie 11 września. Pojawiły się sugestie, że osoby związane z saudyjskim terrorystą Osamą bin Ladenem mogły próbować osiągnąć korzyści finansowe, angażując się w tzw. krótką sprzedaż akcji niektórych firm, wiedząc o planowanych zamachach.

foto RMF

08:00