Josef Fritzl, oskarżony o więzienie przez 24 lata własnej córki i spłodzenie z nią siedmiorga dzieci oraz zabójstwo przez zaniechanie jednego z bliźniaczych synów, został skazany przez sąd w Sankt Poelten na dożywocie w zakładzie psychiatrycznym. 73-letni Austriak zaakceptował wyrok i zrezygnował z apelacji.
Josef Fritzl sprawiał wrażenie bardzo opanowanego, kiedy sędzia ogłaszał wyrok. Siedział spokojnie, nie pokazując emocji. Jak twierdzi jego obrońca, skazany pogodził się z wyrokiem i uznał, że jest sprawiedliwy. Na razie Fritzl pozostanie w areszcie w St. Poelten, gdzie przebywa w dwuosobowej celi. Następnie zostanie poddany badaniom psychologicznycm w Wiedniu. Stamtąd trafi do zakładu psychiatrycznego. W wypadku pomyślnie zakończonej terapii, resztę kary odbędzie w więzieniu.
Być może Fritzl będzie mógł wyjść na wolność przed końcem kary. Austriackie prawo dopuszcza możliwość wcześniejszego zwolnienia. Byłoby to możliwe jedynie po opuszczeniu zakładu psychiatrycznego dla przestępców, czyli gdyby terapia powiodła się. I to najwcześniej za 15 lat - mówi rzecznik sądu krajowego Dolnej Austrii w Sankt Poelten Franz Cutka.
Na rozprawie mecenas Rudolf Mayer wystąpił w imieniu swego klienta o ułaskawienie ze względu na "okoliczności łagodzące" związane z przyznaniem się do winy.
Rozprawa rozpoczęła się od pytań skierownaych do ławy przysięgłych. W jej skład weszło ośmiu zwykłych obywatelii Austrii - cztery kobiety i czterech mężczyzn. Ich tożsamość nie została ujawniona. Na podstawie ich werdyktu zawodowy sędzia wydał wyrok. Zarówno Josef Fritzl jak i jego obrońca liczyli się z dożywociem: Oskarżonego czeka kara więzienia a po niej umieszczenie w zakładzie psychiatrycznym.
Podczas środowej rozprawy 73-letni Fritzl niespodziewanie przyznał się do wszystkich zarzucanych mu czynów. Wcześniej przyznawał się tylko do wymuszenia, kazirodztwa i pozbawienia wolności oraz częściowo gwałtu, odpierał natomiast zarzuty zabójstwa przez zaniechanie oraz zmuszania córki i jej dzieci do niewolnictwa poprzez zamknięcie ich w schronie w piwnicy swego domu w Amstetten w Dolnej Austrii. Zarzut zabójstwa przez zaniechanie dotyczy jego własnego dziecka z córką - jeden z bliźniaczych synów zmarł wkrótce po urodzeniu, w 1996 roku. Dziecko nie otrzymało żadnej pomocy lekarskiej.
42-letnia obecnie Elisabeth Fritzl przebywała od 1984 roku w schronie, jaki jej ojciec własnoręcznie zbudował w piwnicy swego domu w Amstetten w Dolnej Austrii. Troje dzieci mieszkało razem z Fritzlem i jego żoną, a troje z matką w schronie. Cały proceder wyszedł na jaw w kwietniu ubiegłego roku, gdy najstarsza z rodzeństwa, 19-letnia Kerstin, poważnie zachorowała i trzeba jej było udzielić pomocy lekarskiej.