Przystąpienie Islandii do UE i przyjęcie euro lekarstwem na kryzys - uważa świeżo upieczona premier wyspiarskiego kraju Johanna Sigrudardottir. Nowy, lewicowy rząd zapowiedział natychmiastową walkę z kryzysem, w którym Islandia mocno ucierpiała. Po upadku banków, kraj musiał pożyczyć z Międzynarodowego Funduszu Walutowego aż 10 mld dolarów.
Sigrudardottir, która jest szefem rządu od niedzieli, dodała, że gabinet rozważa różne opcje w sferze gospodarczej. Minister finansów Steingrimur Sigfusson z dość eurosceptycznej partii Zielona Lewica podał przykład współpracy monetarnej z Norwegią, która nie należy do UE, ale podobnie jak Islandia wchodzi w skład Europejskiej Przestrzeni Gospodarczej. Uważam, że jest to jedna z możliwości - powiedział.
Zarówno Islandia, jak i Norwegia były dotąd raczej niechętnie nastawione do członkostwa w UE, wychodząc z założenia, że nie chroniłoby ono w wystarczającym stopniu ich rybołówstwa. Jednak partia pani premier, Sojusz Socjaldemokratyczny zapowiada, że rząd tymczasowy zamierza zmienić konstytucję, by umożliwić Islandii szybkie przystąpienie do UE po przedterminowych wyborach w kwietniu.
Dotychczasowy premier Geir Haarde z Partii Niepodległości podał się do dymisji w poprzedni poniedziałek po tygodniach antyrządowych protestów spowodowanych katastrofalną sytuacją islandzkiej gospodarki.