Kiedy Zachód ma problemy z przestrzeganiem własnych sankcji nałożonych na Rosję, takich problemów nie mają... Huti. Jemeńscy rebelianci zaatakowali dwa tankowce, z których jeden transportował rosyjską ropę naftową do Azji, a drugi - rosyjski olej roślinny do Chin. Organizacja niedawno zapewniała, że nie będzie się mieszać w interesy Moskwy i Pekinu.
Huti nie ustają w atakach na okręty na Morzu Czerwonym. Jemeńscy rebelianci za cel obrali tym razem dwa tankowce; do obu ataków doszło w poniedziałek.
Jak wynika z wydanego dzień później przez Centralne Dowództwo USA oświadczenia, Huti za pomocą drona morskiego zaatakowali "Chios Lion" - pływający pod banderą Liberii, należący do Wysp Marshalla, a obsługiwany przez Grecję tankowiec transportujący ropę naftową.
Sal Mercogliano, historyk morski i profesor historii na Uniwersytecie Campbell w amerykańskiej Karolinie Północnej napisał na platformie X, że okręt płynął do Azji. Niezależny rosyjski portal "The Moscow Times" podał z kolei, że tankowiec transportował 100 tys. ton ropy naftowej z rosyjskiego portu Tuapse nad Morzem Czarnym.