Na lewym brzegu Dniepru w chersońszczyźnie są już tylko Rosjanie. Jeszcze kilka tygodni temu byli tam i Ukraińcy, ale siły obrońców wycofały się z Krynek - miejscowości, która od października ubiegłego roku była ich przyczółkiem po tej stronie rzeki. Czy była to dobra decyzja? Czas pokaże. Faktem jest jednak, że Ukraińcy przez ten czas wiązali spore siły rosyjskie, które teraz będą mogły zostać przesunięte na inne odcinki frontu.
Zacznijmy od najważniejszego - Krynki to miejscowość, która znajduje się na lewym brzegu Dniepru w obwodzie chersońskim. Wieś została zajęta przez Rosjan pierwszego dnia inwazji, czyli 24 lutego 2022 roku.
Historia obrony ukraińskiej w Krynkach sięga października 2023 roku, kiedy wojska Kijowa zdobyły tam przyczółek. Od tego czasu Rosjanie niemal codziennie próbowali ich stamtąd wyprzeć, o czym wspominano w codziennych raportach Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych Ukrainy.
Jak wynika z relacji ukraińskich żołnierzy, którzy przez ten czas uczestniczyli w krwawych walkach w rejonie Krynek, obrona tego kluczowego przyczółku na lewym brzegu Dniepru była bardzo trudnym zadaniem ze względu na ograniczone siły obrońców oraz znaczną przewagę atakujących, przede wszystkim w artylerii i lotnictwie.
We wtorek portal Ukraińska Prawda poinformował, powołując się na źródło w piechocie morskiej, że Ukraińcy wycofali się z Krynek. Nie stało się to jednak teraz, a kilka tygodni temu, jednak przez ten czas utrzymywano tę informację w tajemnicy przed opinią publiczną.
Ukraińskie dowództwo twierdzi, że oddziały walczące w Krynkach wykonały zadanie, utrzymując przyczółek przez dłuższy czas oraz zadając Rosjanom poważne straty w ludziach i sprzęcie. Sami jednak ponieśli horrendalne straty - Rosjanie przekonują, że w czasie walk zginęło ponad 3 tys. ukraińskich żołnierzy.
Zdecydowanie mniejsze liczby podaje jednak strona ukraińska. Z pomocą przychodzi znów Ukraińska Prawda, która podała, że od października ubiegłego roku do końca czerwca tego roku podczas operacji obronnej w Krynkach za zaginionych uznano 788 ukraińskich żołnierzy. Portal podkreśla, że ich los nie jest znany.
Serwis przekazuje ponadto, powołując się na portal Slijdstwo.Info, że liczba zabitych ukraińskich wojskowych, których ciała udało się wywieźć z rejonu walk i pochować, to 262 obrońców.
Czy wycofanie sił ukraińskich z Krynek było dobrą decyzją? Zależy jak na to patrzeć - Ukraińcy nie mieli szans posunąć się dalej, tracili ludzi, ale wiązali spore siły rosyjskie, które nie mogły zostać przerzucone na inne odcinki frontu. Zauważa to również ukraiński ekspert wojskowy Iwan Kyryczewski.
Utrzymywanie tego przyczółka pozwoliło nam powstrzymać ogromną rosyjską grupę 70 000 "bagnetów" (wojskowych - przyp. red.). Teraz Rosjanie mogą przesuwać te 70 000 "bagnetów", gdziekolwiek chcą. Rosjanie rozpoczęli bitwę o Awdijiwkę z siłą 50 000 (żołnierzy). Weźmy pod uwagę, że to wystarczy im do rozpoczęcia bitwy o inne ukraińskie miasto, nawet jeśli będzie to krwawa, długotrwała bitwa, która również przyniesie im ciężkie straty - stwierdził wojskowy w rozmowie z Polską Agencją Prasową.
Rzecznik zgrupowania wojskowego Tauryda Dmytro Łychowij przekazał w czwartek, że siły ukraińskie nadal wykonują zadania na lewym brzegu Dniepru, w szczególności w pobliżu Krynek, ale sama miejscowość została całkowicie zniszczona przez ostrzał wroga.
Sytuacja nie jest tak krytyczna, jak interpretują ją niektóre media i blogerzy. Przy tej okazji muszę powiedzieć, że nasze kluczowe przesłanie jest następujące: Siły Obronne Ukrainy kontynuują wykonywanie zadań na lewym brzegu Dniepru, szczególności w rejonie miejscowości Krynki - zaznaczył rzecznik w telewizji.
Odnosząc się do tych słów, Iwan Kyryczewski w rozmowie z PAP podkreślił, że sytuacja na lewym brzegu Dniepru zmieniła się po wycofaniu wojsk ukraińskich z Krynek, ale nie na tyle, by siły obrońców utraciły kontrolę ogniową nad tym obszarem. Oznacza to, że istnieją możliwości ostrzeliwania Rosjan z artylerii i ostrzeliwania sił okupacyjnych z dronów bojowych dalekiego zasięgu - stwierdził wojskowy.
Według doniesień medialnych, nasze straty mogły wynieść nawet tysiąc osób. W tym miejscu należy tylko wskazać na problem, że oficjalna komunikacja ze strony naszego dowództwa wojskowego nieco kuleje, co może wywołać problemy w naszym społeczeństwie - powiedział ekspert, odnosząc się do braku komentarza ze strony ukraińskiego dowództwa, gdy media donosiły o wycofaniu się wojsk z Krynek.