W najbliższy weekend może zapaść decyzja o rezygnacji Joe Bidena z wyścigu prezydenckiego. Informacje o rosnącej presji na głowę państwa przekazało serwisowi Axios kilku czołowych demokratów. Podobne wieści przynosi "New York Times".

Najwyżsi rangą przywódcy Partii Demokratów, przyjaciele i kluczowi darczyńcy Joe Bidena są przekonani, że wbrew odważnym zapowiedziom nie uda się wygrać z Donaldem Trumpem. Ich zdaniem Biden nie jest w stanie zmienić publicznego postrzegania jego wieku i bystrości umysłu, ani nie jest w stanie zapewnić sobie większości w Kongresie.

W ciągu ostatnich kilku dni presja na Joe Bidena osiągnęła apogeum. Jego decyzja sprowadza się do tego, czy chce zostać jednym z bohaterów historii, czy mieć pewność, że nigdy nie będzie biblioteki prezydenckiej imienia Bidena - przekazał serwisowi Axios jeden z bliskich przyjaciół prezydenta. Modlę się, by postąpił właściwie - dodał.

Sondaż opublikowany przez AP pokazał, że blisko 2/3 wyborców demokratów chce wycofania się Bidena z wyścigu.

Jak informują amerykańskie media, w prywatnej rozmowie z byłą przewodniczącą Izby Reprezentantów Nancy Pelosi Biden miał usłyszeć, że nie ma szans na pokonanie Trumpa, a upieranie się przy kandydowaniu zniweczy szanse partii na odzyskanie Kongresu oraz zniechęci darczyńców. Pelosi uważana jest za jednego z głównych orędowników wycofania się Joe Bidena ze starań o reelekcję.

W rozmowie z dziennikarzami stwierdziła: "To prezydent musi zdecydować, czy będzie kandydował. Wszyscy zachęcamy go do podjęcia tej decyzji, ponieważ czasu jest coraz mniej". W podobnym tonie, choć nieco subtelniej, wypowiadał się lider mniejszości w Izbie Reprezentantów Hakeem Jeffries.

Nie "czy", ale "kiedy"

Informacji o tym, że sojusznicy opuszczają Joe Bidena, przybywa z dnia na dzień. Chociaż w komentarzach podkreśla się, że obecny prezydent jest wciąż personą niezwykle szanowaną, to jednak katastrofalna debata z 27 czerwca każe większości jego współpracowników zastanawiać się nie "czy ustąpi", tylko "kiedy". Axios, powołując się na swoje źródła informuje, że celem demokratów jest pozwolić Bidenowi zejść ze sceny na własnych warunkach. A nie zdejmować go siłą.

Problem polega na tym, że Biden sprawiał do tej pory wrażenie impregnowanego na krytykę. Nie przyjmował aluzji, obrażał się na dziennikarzy zadających niewygodne pytania i zasłaniał mitycznymi sondażami, które "widział" i które wskazują na to, że ciągle ma szanse wygrać z Trumpem. W ten sposób "zmusza ludzi, którzy go lubią i szanują, do próby zawstydzenia go" - mówi serwisowi Axios jeden z demokratów.

Teraz sytuacja ma jednak ulegać zmianie. CNN cytuje innego współpracownika Bidena, który twierdzi, że prezydent przeszedł "od stwierdzenia 'Kamala nie może wygrać' do pytania 'czy myślisz, że Kamala może wygrać?'". Nadal nie jest jasne, jaką decyzję podejmie, ale wydaje się, że słucha - powiedział.

Starszy doradca demokratów przekazał CNN, że trwają prywatne rozmowy z zespołem Bidena.

"Biden zaczął akceptować tę myśl"

Prezydent Joe Biden zaczął powoli akceptować myśl, że może nie być w stanie wygrać wyborów 5 listopada i być może będzie zmuszony wycofać się z wyścigu - podał dziennik "New York Times", cytując kilka osób z bliskiego otoczenia prezydenta.

Jedna z tych osób, cytowana przez "NYT", powiedziała, że nie będzie żadną niespodzianką, jeśli wkrótce Joe Biden ogłosi, że wycofuje się w wyścigu i zaproponuje, by kandydatką Partii Demokratycznej została jego zastępczyni, wiceprezydentka Kamala Harris.

Jak informuje w czwartek dziennik "Washington Post", powołując się na swoje źródła w Partii Demokratycznej, była spikerka Izby Reprezentantów Nancy Pelosi powiedziała niektórym Demokratom w Kongresie, że jej zdaniem można dość szybko przekonać prezydenta Joe Bidena do wycofania się z wyścigu o fotel prezydencki.

Pelosi powiedziała im - pisze "WP" - że według niej Biden jest już bliski podjęcia decyzji o rezygnacji ze swojej kandydatury na urząd prezydenta.

Sztab wyborczy prezydenta Bidena wciąż utrzymuje, że prezydent "nie waha się" i "podjął swoją decyzję" o pozostaniu w wyścigu. Rzecznik Rady Bezpieczeństwa Narodowego John Kirby zapewnił tymczasem, że mimo zdiagnozowanej w środę infekcji Covid-19 prezydent Biden spotka się w przyszłym tygodniu z premierem Izraela Benjaminem Netanjahu.

Dodatkową wściekłość i dezorientację wśród demokratów wywołał wpis Bidena na platformie X. Prezydent napisał "i'm sick" (co można tłumaczyć jako "jestem chory", ale też "mam dość") i był to wstęp do apelu do darczyńców, bo kilka minut później na koncie prezydenta pojawił się wpis "Elona Muska i jego bogatych kumpli próbujących kupić te wybory. Jeśli też się na to nie zgadzasz, wpłać datek".

Forma apelu nie spodobała się w partii prezydenta, której przedstawiciele okrzyknęli ten zabieg marketingowy "pretensjonalnym".

Przekonanie, że Biden nie pozostanie kandydatem demokratów w wyborach, umacnia się także wśród republikanów. W środę sztab kampanii Donalda Trumpa i J.D. Vance'a stwierdził, że nie może ustalić szczegółów debaty kandydatów na wiceprezydentów, bo nie wie, kto będzie kandydatem demokratów.

Keith Nahigian, działacz republikanów, powiedział, że spodziewa się, iż "zamieszanie wśród demokratów rozpocznie się tuż po ostatnim uderzeniu młotka" kończącym konwencję republikanów w Milwaukee (czwartek jest jej ostatnim dniem - przyp. red.) i że Biden "nie przetrwa weekendu".