To już niemal pewne, Barack Obama jeszcze dzisiaj oficjalnie pokona Hillary Clinton. Za oceanem trwają ostatnie prawybory w dwóch stanach, ale poza głosami oddawanymi przez Amerykanów, ruszyła fala deklaracji tak zwanych superdelegatów czyli działaczy partyjnych, którzy mogą opowiedzieć się za jednym albo drugim kandydatem. I ci zdecydowanie częściej wybierają Obamę.
Obama musi uzyskać 2118 głosów delegatów i w tej chwili brakuje mu do tego progu zaledwie 29 głosów. Kilkanaście z nich zdobędzie w dwóch stanach, gdzie trwają prawybory. Pozostałe od superdelegatów.
W tej chwili możemy powiedzieć niemal na pewno, że stanie się to jeszcze dzisiaj. Działacze partyjni ruszyli od rana zdeklaracjami poparcia i dosłownie z godziny na godzinę, Obama jest coraz bliżej nominacji. Jedna ze stacji telewizyjnych umieściła nawet na swoimpasku informacyjnym specjalny licznik, który pokazuje jak senator zbliża się do wymaganego progu poparcia.
Hillary walczy więc tylko o honor, być może o wiceprezydenturę i prawdopodobnie o pieniądze. Media spekulują, że sztab Clinton, która ma gigantyczne długi, chce by sztab Obamy pomógł je spłacić w zamian za szybką rezygnację z wyścigu. O cokolwiek jednak walczy Hillary, jest to walka ostatkiem sił i walka po prostu z góry przegrana.