Huragan Gustav dotarł do południowego wybrzeża USA, ale ma nieco mniejszą siłę niż katastrofalny huragan Katrina trzy lata temu, który wywołał tragiczną w skutkach powódź w Nowym Orleanie. Na razie wladze mówią o siedmiu ofiarach śmiertelnych powiązanych z Gustavem. Może ich jednak być więcej.
Dopiero rano amerykańskiego czasu jednostki ratunkowe ruszą do pracy i będą przeszukiwać zawalone czy podtopione budynki. Wtedy poznamy prawdopodobnie ostateczną liczbę ofiar. Dotąd wiemy o trzech osobach przygniecionych przez spadające drzewa, kolejne cztery ofiary to pacjenci, którzy zmarli podczas ewakuacji.
Władze Nowego Orleanu apelują, by jeszcze nie wracać do miasta. Nie jest ustabilizowana sytuacja powodziowa, a służby miejskie chcą mieć czas, by uporządkować ulice i wstępnie usunąć zniszczenia. Wiatr pozrywał linie energetyczne. Bez prądu jest ponad 700 tysięcy mieszkańców, zerwane kable wiszą bez żadnego zabezpieczenie nad chodnikami i na domach. Nie wiadomo, czy mieszkańcy posłuchają apelu, bo wielu zapowiadało wcześniej, że jak tylko huragan przejdzie, oni wrócą do domów.
Wiatr, który przesuwa się poza Nowy Orlean, wprawdzie osłabł i jest już huraganem 2. kategorii (Katrina w chwili uderzenia miała 3 stopnie), ale wieje z prędkością około 180 km na godzinę i może spowodować ogromne spustoszenia w Luizjanie i sąsiednich stanach nad Zatoką Meksykańską. Alarm ogłoszono nawet dla Florydy. W sumie z zagrożonych terenów wybrzeża Zatoki Meksykańskiej ewakuowało się w czasie weekendu ponad 2 miliony ludzi. Przygotowano dla nich prowizoryczne noclegi głównie w Teksasie.
Huragan zmusił za to polityków z Partii Republikańskiej do zasadniczego "okrojenia" przedwyborczej konwencji partyjnej, która rozpoczyna się w poniedziałek po południu (czasu lokalnego) w Minneapolis-St.Paul. Z przyjazdu na ten zjazd zrezygnował prezydent George W. Bush i wiceprezydent Dick Cheney, którzy mieli się tam pojawić w niedzielę. Bush wybrał się do Teksasu, który też jest zagrożony żywiołem.
Zagrożone Gustavem były też polskie statki znajdujące się niedaleko huraganu na pełnym morzu. Na szczęście wszystko się szczęśliwie skończyło. Historia Gustava skończyła się, wszystko zaczyna być tak, jakby nigdy huraganu nie było - powiedziała dziennikarzowi RMF FM kapitan statku "Wisła" Polskiej Żeglugi Morskiej, Danuta Barcikowska: