Francuskim ministrom narzucono restrykcje urlopowe z powodu napiętej sytuacji międzynarodowej i problemów ekonomicznych. Politycy dostaną dwa i pół tygodnia urlopu, ale nie mogą tym razem np. wyjeżdżać do krajów, z których powrót do Francji samolotem zabiera więcej niż dwie godziny.
Członkowie francuskiego rządu rozpoczną letnie urlopy w najbliższą niedzielę. Premier Elisabeth Borne nakazała jednak ministrom, by nie oddalali się zbytnio od Paryża, żeby w razie potrzeby mogli szybko wrócić do stolicy Francji. Ministrowie mają też zadbać o to, by można było się z nimi kontaktować kilka razy dziennie.
Powodem tych nakazów są m.in. wojna w Ukrainie, agresywne działania Rosji, kryzys energetyczny, rosnąca inflacja oraz wielka fala pożarów lasów w samej Francji, której towarzyszy bezprecedensowa susza i rekordowe upały. Wielu komentatorów podkreśla, że "minister" znaczy po łacinie "sługa", a więc członkowie rządu nie powinni zapominać, że są w pewnym sensie sługami narodu.
Szefowie resortów mają też dawać przykład rodakom w sferze oszczędzania energii. Kiedy wychodzą z samochodów - nawet na chwilę - klimatyzacja ma wewnątrz pojazdów być wyłączona. W hotelowych pokojach i apartamentach ministrowie i ich rodziny mają w ogóle rezygnować z klimatyzacji, jeżeli temperatura nie przekracza 26 stopni Celsjusza.
Przypomnijmy, że premier Elisabeth Borne zaapelowała do wszystkich Francuzów o oszczędzanie energii w związku z kryzysem gazowym.
Wcześniej premier Hiszpanii manifestacyjnie zdjął krawat. Pedro Sanchez twierdzi, że kiedy luźniej pod szyją, można mniej schładzać pomieszczenie przy użyciu klimatyzacji.
Proszę zauważcie, że nie mam krawata, bo każdy może w ten sposób przyczynić się do oszczędzania energii. Poprosiłem już ministrów, urzędników i chcę poprosić o to sektor prywatny, żeby - jeżeli jeszcze tego nie zrobili - zrezygnowali z krawatów, o ile to nie jest konieczne, bo w ten sposób pomożemy zmniejszyć zużycie energii - mówił podczas konferencji premier Hiszpanii.
Takie ruchy we Francji i Hiszpanii to sięgnięcie po takie dobre wzorce, które miały miejsce chociażby w latach 70. podczas potężnych kryzysów naftowych - przekonuje Jakub Wiech, polski ekspert zaproszony przez naszego dziennikarza Michała Zielińskiego w internetowym radiu RMF24. Jego zdaniem trzeba takich działań na najwyższym szczeblu.
Wtedy prezydent USA Jimmy Carter wystąpił z apelem do swoich rodaków ubrany w sweterek. Ten polityk namawiał do oszczędzania energii poprzez skręcenie termostatów i obniżenie temperatury w domach i biurach. To przynosi efekty o czym mówił z kolei szef Międzynarodowej Agencji Energii Fatih Birol, który mówił o tym, że jeśli Europejczycy obniżyliby temperaturę w swoich domach, biurach czy zakładach pracy o 2 stopnie Celsjusza, to w ciągu roku zaoszczędziliby 20 mld metrów sześciennych gazu. To jest tyle, ile zużywa Polska - mówił Wiech w programie "7 pytań o 7:07".
Ministrowie i premierzy to osoby, które mogą mieć przełożenie czy to regulacyjne, czy to takie - powiedzmy - propagandowe, wizerunkowe na to, co robią ludzie, jak zachowują się i jakie nawyki rozwijają - dodaje.