Donald Trump wezwał na Twitterze do zbadania rosyjskich powiązań Hillary i Billa Clintonów. Prezydent USA twierdzi m.in., że pozwolili oni, by pod kontrolą Rosji znalazły się znaczne ilości uranu. Wskazał również na wynagrodzenia dla Billa Clintona za wygłoszone w Rosji przemówienia i na ogłoszoną przez Hillary Clinton politykę "resetu" z Rosją.

Donald Trump wezwał na Twitterze do zbadania rosyjskich powiązań Hillary i Billa Clintonów. Prezydent USA twierdzi m.in., że pozwolili oni, by pod kontrolą Rosji znalazły się znaczne ilości uranu. Wskazał również na wynagrodzenia dla Billa Clintona za wygłoszone w Rosji przemówienia i na ogłoszoną przez Hillary Clinton politykę "resetu" z Rosją.
Donald Trump wezwał do prześwietlenia rosyjskich powiązań małżeństwa Clintonów /ANDREW HARRER/POOL /PAP/EPA

Trump wspomniał również o powiązaniach rosyjskiej firmy z Johnem Podestą, który był szefem kampanii prezydenckiej Hillary Clinton.

Amerykański prezydent pytał retorycznie, dlaczego wszystkimi tymi wątkami nie zajmuje się komisja wywiadu Izby Reprezentantów. Stwierdził również, że doniesienia o powiązaniach jego samego i jego ludzi z Moskwą to wyłącznie "mistyfikacja".

Trump nie po raz pierwszy stawia takie zarzuty wobec Clintonów. Podczas przemówienia w Waukesha w stanie Wisconsin w trakcie kampanii prezydenckiej powiedział, że Hillary Clinton oddała Rosji 20 procent amerykańskich zasobów uranu. Powtórzył to także podczas konferencji w Białym Domu 16 lutego.

"Reset" w stosunkach z Rosją, którego dotyczą jego sugestie, odnosi się do polityki prowadzonej w 2009 roku przez Hillary Clinton, która była wówczas szefową amerykańskiej dyplomacji. Głównym założeniem tej polityki była poprawa relacji amerykańsko-rosyjskich, które były napięte po agresji Rosji na Gruzję w 2008 roku.

Przez wielu ekspertów polityka "resetu" uważana jest za nieudaną; zarzuca się jej idealistyczne podejście do Rosji i prezydenta Władimira Putina, wskazuje się również, że skorzystała na niej Rosja.

Trump nawiązał także do otrzymania przez Billa Clintona w 2010 roku 500 tysięcy dolarów wynagrodzenia od rosyjskiej korporacji finansowej Renaissance Capital za przemówienie w Moskwie.

Według Petera Schweizera, autora książki "Gotówka Clintonów" i artykułu "New York Timesa" z 2015 roku, Rosjanie przekazali fundacji Clintonów 2,35 mln dolarów (Clintonowie nie ujawnili tej kwoty). W tym samym czasie Rosja starała się o zgodę na kupno firmy Uranium One, zajmującej się wydobywaniem uranu i działającej także w Stanach Zjednoczonych.

Nie ma dowodów na to, że rosyjskie pieniądze miały wpływ na decyzje Hillary Clinton w tej sprawie. Ówczesna sekretarz stanu była jednym z dziewięciu głosujących członków komisji, która decydowała o wydaniu zgody na zakup Uranium One przez kontrolowany przez Rosję Rosatom. Ponadto prezydent Barack Obama miał możliwość weta.

Po uzyskaniu zgody i negocjacjach Rosatom kupił Uranium One w styczniu 2013 roku.

Pisząc natomiast o "rosyjskiej firmie Podesty" Trump nawiązał do słów republikanina Louie Gohmerta, który wzywał do zbadania związków Johna Podesty z Rosją. Krótko po "resecie" z Rosją Podesta zasiadał w zarządzie firmy Joule Unlimited, która otrzymała 35 mln dolarów od rosyjskiej firmy Rusnano.

(e)