Gwałtowny skok cen ropy – nawet do stu dolarów za baryłkę, zapowiadają analitycy z Wall Street. Ostrzegają, że narastający kryzys wokół irańskiego programu nuklearnego może doprowadzić do cenowego szoku. Groźba okazuje się niestety realna.
Coraz częściej pojawiają się głosy, że koncerny paliwowe śrubują ceny nie dlatego, że muszą, bo są w stanie amortyzować wzrosty na rynkach ropy, ale po prostu dla pieniędzy.
Teorię tę potwierdza zeszłotygodniowy spadek cen benzyny po tym, gdy prezydent Bush nie poparł pomysłu opodatkowania zysków branży paliwowej. Co właściwie nie dziwi - w końcu prezydent to były teksaski nafciarz.
A ubiegły rok to rekordowe miliardowe zyski koncernów takich jak EXXON. Nie brak więc nawet teorii, że to sektor naftowy poprzez swoje waszyngtońskie zaplecze prowokuje zaostrzanie konfliktu z Iranem, tylko po to, by windować ceny.
Pierwsze efekty rosnących cen paliwa w USA już są. Tysiące dzieci w stanie Tennesee dostały dodatkowe trzy dni wolnego, bo koszt ich dowiezienia szkolnymi autobusami na lekcje był zbyt duży.