Brytyjczycy patrzą dziś z niedowierzaniem na termometry. Temperatura powietrza ma przekroczyć na Wyspach po raz pierwszy w historii 40 stopni Celsjusza. To absolutny rekord dla tej części Europy.
W Anglii wprowadzono tzw. czerwony alarm - oznacza on zagrożenie dla życia i jest ostrzeżeniem przed podejmowaniem niepotrzebnych podróży. Władze ogłosiły to po raz pierwszy dwa dni temu. Prognozy synoptyków nie zostawiły im wyboru. Wprowadzenie takiego ostrzeżenia podyktowało także podjęcie konkretnych profilaktycznych działań.
Niektóre linie kolejowe - te nieprzygotowane do funkcjonowania w wysokiej temperaturze - zostaną zamknięte. Na innych mogą się pojawiać spore opóźnienia pociągów. Czas jazdy wydłuży się nawet dwukrotnie. Zamykane są szkoły i - w trosce o zwierzęta - ogrody zoologiczne. Rząd apeluje do kierowców, by nie wybierali się w podróż, jeśli nie jest ona absolutnie konieczna.
Już wczoraj na ulicach Londynu pojawiły się koleiny spowodowane wysoką temperaturą. To nie jest widok, do którego mieszkańcy miasta są przyzwyczajeni. Dotychczasowy i wciąż obowiązujący rekord temperatury powietrza zarejestrowano trzy lata temu w ogrodach botanicznych w Cambridge. Wynosi on 38,7 stopni Celsjusza.
Wobec tak ekstremalnego upału najważniejsze jest zdroworozsądkowe podejście do tego wyzwania - pozostawajcie w cieniu, nie wychodźcie z domów, zasłaniajcie okna, a przede wszystkim przyjmujcie na bieżąco dużo płynów - to komunikat przeznaczony dziś dla Brytyjczyków.