"Mój stan zdrowia jest stabilny, a samopoczucie bardzo dobre. Operacja była poważna, musicie poczekać na opinię lekarzy na temat rekonwalescencji". Takie oświadczenie odczytał w imieniu Fidela Castro prezenter telewizyjny. Kubański przywódca nie pokazał się na ekranie.
Przewodniczący kubańskiego parlamentu Ricardo Alarcon zapewnił, że „Fidel Castro jest żywy i przytomny”. Dodał, że widział się z El Comendante, kurującym się po operacji jelit. - Jest przytomny i gadatliwy jak zawsze. Przez ponad pół godziny rozmawialiśmy o sytuacji na świecie i o tym, jakie wrażenie wywołała informacja o jego chorobie - relacjonował Alarcon. Sam Castro nie pokazuje się publicznie, a komunikaty o jego zdrowiu odczytywane są przez współpracowników kubańskiego przywódcy.
Castro podziękował za życzenia powrotu do zdrowia, jakie otrzymuje z całego świata i wezwał Kubańczyków do zachowania spokoju i wykonywania codziennych obowiązków. Kraj jest przygotowany do obrony. Każdy powinien walczyć i pracować - powiedział.
Na odzew nie trzeba było długo czekać; wszak kubańska machina propagandowa pracuje pełną parą. W stolicy odbył się wielki wiec poparcia dla Fidela i jego brata Raula Castro. Chcemy zapewnić naszego towarzysza Raula Castro, który wraz z nami poświęca się w imię rewolucji, że naród jest gotowy do działania - zapewniał lider partii komunistycznej Armando Diaz.
A komentatorzy zwracają uwagę na znamienne przesunięcie akcentów - Fidelowi życzono szybkiego powrotu do zdrowia, ale lojalność deklarowano już wobec Raula.
Wcześniej wśród uchodźców kubańskich w USA rozeszły się pogłoski, że Castro nie żyje. Miami oszalało z radości. Informacje o śmierci Fidela zdementował jednak przewodniczący parlamentu Ricardo Alarcon, który oświadczył, że ta chwila "jest jeszcze bardzo odległa". Mimo to na ulicach małej Hawany trwa święto. To koniec epoki Castro - mówią naszemu korespondentowi kubańscy uchodźcy. Jeśli nie dziś to jutro. Celebrujemy, że ten diabeł zdycha - przyznają bez ogródek:
Z drugiej strony są jednak świadomi, że Castro to „urodzony showman”. - Niezależnie czy udaje martwego, czy rannego, czy chorego, i tak w końcu pojawia się publicznie z uśmiechem na ustach i cygarem - mówią.
Wielu z nich tęskni za ojczyzną i chce wrócić na wyspę. Na razie jednak rzecznik Białego Domu zaapelował, by zostali w USA. - To nie jest dobry czas, by próbować przedostać się z Kuby do Stanów Zjednoczonych oraz w odwrotnym kierunku - powiedział.
W małej Hawanie jednak tysiące kubańskich uchodźców marzy tylko o jednym – powrocie na wyspę, gdzie większość zostawiła najbliższych. Wielu z nich przygotowuje się do podróży właśnie teraz, gdy koniec Fidela Castro wydaje się bliski. Posłuchaj relacji Jana Mikruty:
Raul Castro przez światowe media opisywany jest jako człowiek bez charyzmy, za to z problemami ze zdrowiem i alkoholem. Dla Kubańczyków z Miami to wróg numer jeden. - Żądamy, by za 47 lat zbrodni przeciw narodowi kubańskiemu stanął przed międzynarodowym trybunałem - domagają się. Opozycjoniści obawiają się najbardziej właśnie bezwzględności młodszego z braci Castro, zawiadującego kubańską armią. - Jeśli każe strzelać, armia będzie strzelać - mówią. Posłuchaj:
Kubańczykom z Miami nie podoba się namaszczenie kogokolwiek na przywódcę. - Castro nie jest królem, aby mógł tak po prostu przekazać koronę swojemu bratu. To obywatele w wolnych wyborach powinni zdecydować, kto będzie następnym kubańskim przywódcą - mówią.
Wczoraj, przed poddaniem się operacji jelit, kubański dyktator przekazał tymczasowo - jak podkreślił - władzę w kraju swemu młodszemu bratu Raulowi Castro Ruz.