"Słowacja może wydawać się małym, raczej nieistotnym krajem, ale leży na politycznym skrzyżowaniu Europy - miejscu, w którym ujawniają się dawne konflikty między Wschodem a Zachodem” – pisze w komentarzu po zamachu na premiera Słowacji Roberta Ficę brytyjski "Daily Mail". Gazeta wskazuje, że postrzelenie premiera wywołało polityczny wstrząs daleko od Słowacji, co przypomina 1914 rok i zamach na arcyksięcia Franciszka Ferdynanda w Sarajewie.

Powodem takich porównań jest, zdaniem "Daily Mail", napięta sytuacja w Europie. Zamach z 1914 r. doprowadził do wybuchu I wojny światowej.

"Tamto również miało miejsce w pozornym zaścianku - w tamtym przypadku w mało znanym zakątku Bałkanów. Jednak efekt domina, który nastąpił po tym wydarzeniu i ostateczne okropieństwa Wielkiej Wojny, które z niego wynikły, są pamiętane. Przemoc polityczna może zbyt łatwo doprowadzić do destrukcyjnego chaosu" - ostrzega brytyjskie pismo.

Dziennikarze "Daily Mail" piszą wprost, że Europa znalazła się na krawędzi i istnieją obawy, że Władimir Putin będzie próbował wykorzystać sytuację na swoją korzyść. Cytowany jest pułkownik w stanie spoczynku armii brytyjskiej Hamish de Bretton-Gordon, który konkludował, że środowe wydarzenia na Słowacji to "kolejny sygnał ostrzegawczy dla Zachodu". Jego zdaniem, zignorowanie sygnału wiąże się ze wzrostem ryzyka wciągnięcia państw Zachodu w szerszą wojnę w Europie.

Postać słowackiego premiera

O wydarzeniach na Słowacji piszą również inne brytyjskie gazety. W tym kontekście przypominana jest postać samego premiera Fico, który jest oceniany jako kontrowersyjny polityk.

Lepiej jest wynegocjować pokój na 10 lat i zaprzestać operacji wojskowych, niż pozwolić Ukraińcom i Rosjanom zabijać się nawzajem przez kolejne 10 lat bez rezultatów - powiedział Fico dla "Daily Telegraph" w zeszłym roku, co teraz przypomina dziennik.

Brytyjskie media piszą o politycznej wolcie, jaką Słowacja wykonała w kwestii wojny Rosji przeciwko Ukrainie po objęciu przez Fico urzędu w październiku zeszłego roku.

"The Guardian" i "The Times" wspominają o krytyce zachodnich sojuszników, którą praktykował szef słowackiego rządu. W jego retoryce mieściły się także obietnice zaprzestania wsparcia wojskowego Ukrainy, krytyka sankcji wobec Rosji i groźby zawetowania każdego przyszłego zaproszenia Kijowa do NATO.

Robert Fico jest aktywnym politykiem od trzech dekad.

"Przed tym zamachem był najbardziej znany z tego, że musiał podać się do dymisji w następstwie skandalu mafijnego w 2018 roku, gdy zamordowano słowackiego dziennikarza badającego korupcję i działalność gangów, podczas gdy on sam stanął w obliczu zarzutów o przestępczość zorganizowaną w 2022 roku. W ciągu trzech dekad w polityce ten koniunkturalny polityk zmieniał stanowiska od bycia zdecydowanie prounijnym - w 2016 roku powiedział, że Wielka Brytania musi "cierpieć" za brexit - do bardziej nacjonalistycznej, eurosceptycznej retoryki w zależności od nastrojów społecznych" - charakteryzuje słowackiego premiera "Daily Telegraph".

Człowiek ludu

"The Times" wskazuje, że niezależnie od zmian poglądów, słowacki premier zawsze prezentował się jako "człowiek ludu".

"The Guardian" zarzuca Fico bycie "typowym przedstawicielem nowej fali nacjonalistyczno-populistycznych polityków, którzy pojawili się w ciągu ostatniej dekady". Powodem zjawiska miałyby być rozczarowania XXI wieku wśród dziesiątek milionów Europejczyków.

Brytyjska prasa pisze również, że Słowak wykorzystywał podziały pomiędzy starszymi, bardziej konserwatywnymi wyborcami z prowincji a tymi z Bratysławy, których charakteryzuje bogatsza i lepiej wykształcona społeczność.