Szef MSZ Wielkiej Brytanii William Hague skierował do swoich kolegów z rządu prywatny list, w którym stwierdził, ze nie powinni się wypowiadać publicznie na temat wojny w Iraku. Jego apel został krytycznie odebrany przez liberalnych demokratów, którzy współtworzą rząd Davida Camerona.

Szef MSZ napisał w liście, że wyżsi rangą członkowie rządu nie powinni mówić przede wszystkim o powodach wojny w Iraku i podstawach prawnych jej rozpoczęcia - podał dziennik "Guardian". Hague chce, by jego koledzy z rządu powstrzymali się z komentowaniem tej sprawy  do czasu, aż komisja Johna Chilcota analizująca stosunki brytyjsko-irackie na przestrzeni kilkunastu lat, łącznie z konfliktem zbrojnym z 2003 r. i okupacją Iraku, wypowie się na ten temat. Powinna to zrobić do końca marca.

Niewykluczone, że liberałowie zasiadający w rządzie Camerona nie posłuchają Hague'a. Ich lider Nick Clegg ma w planach bowiem wygłoszenie przemówienia 19 marca.

Źródło zbliżone do szefa MSZ, na które powołuje się Guardian zaprzeczyło sugestiom, że list Hague'a ma być rodzajem knebla nałożonego na ministrów. Niewypowiadanie się na temat wojny było rzekomo jednym z punktów porozumienia koalicyjnego między partiami zawartego w maju 2010 roku.

(MN)