W Wielkiej Brytanii zaczyna brakować paliwa. Brytyjczycy kupują benzynę na zapas w obawie strajku, jaki zapowiedzieli kierowcy cystern. Do protestu może dojść w okresie świąt wielkanocnych.
Terminu strajku brytyjskich kierowców cystern rozwożących benzynę jeszcze nie ogłoszono, ale paliwa już zaczyna brakować. Mimo ostrzeżeń przed paniką, na wielu stacjach benzynowych od trzech dni widać duży ruch. Sprzedaż bezołowiowej benzyny wzrosła średnio o 45 proc., a oleju napędowego 20 procent.
Zamiar strajku zgłosił związek zawodowy Unite zrzeszający ok. 2 tys. kierowców, zatrudnionych przez pięciu z siedmiu największych dostawców paliw. Ustawodawstwo strajkowe wymaga powiadomienia pracodawcy z siedmiodniowym wyprzedzeniem - do strajku może więc dojść w okresie Wielkanocy, gdy wielu ludzi wyrusza samochodami w odwiedziny do krewnych i znajomych.
Z nieoficjalnych doniesień wynika, że kierowcy strajkowaliby przez cztery dni z rzędu, następnie wróciliby do pracy na dwa dni, po czym znów strajkowaliby przez kolejne cztery. Protest może wymusić zamknięcie 8 tys. stacji benzynowych.
Jeszcze przed ogłoszeniem decyzji związkowców brytyjski rząd zapowiedział, że do rozwożenia benzyny skieruje wojsko. Według BBC, na przeszkolenie w tym zakresie skierowano już 80 kierowców pracujących dla RAF-u.
Minister ds. gabinetu Francis Maude zasugerował kierowcom, żeby na wszelki wypadek napełnili zapasowe kanistry. To z kolei oburzyło strażaków, którzy obawiają się ryzyka pożarów. Sekretarz generalny związku zawodowego strażaków Matt Wrack oświadczył, że przechowywanie w domu więcej niż 10 litrów benzyny w dwóch 5-litrowych plastikowych pojemnikach jest sprzeczne z prawem. Minister, który poleca obywatelom gromadzenie paliwa powinien mieć więcej oleju w głowie - dodał Wrack.
Automobilkluby ostrzegają, że plotki i pogłoski łatwo mogą przekształcić się w kryzys i apelują o powstrzymanie się od panicznych zakupów paliw.