Blokowanie prezydium, przepychanki, wyrywanie sobie mikrofonów i ogólny chaos – to nie polski Sejm, a ukraińska Rada Najwyższa. Posłowie omawiali prezydencki projekt ustawy o reintegracji Donbasu i uznaniu Rosji za agresora. Opozycja zablokowała jednak w pewnym momencie trybunę.

Komentatorzy wskazywali, że projekt prezydenta Petra Poroszenki jest ukłonem w stronę wspólnoty międzynarodowej. Nacisk jest w nim bowiem na realizację porozumień z Mińska.

Niektóre partie opozycyjne - m.in. Partia Radykalna Ołeha Laszko, nacjonalistyczna Swoboda i konserwatywna Samopomoc - domagały się wycofania porozumień mińskich z ustawy o reintegracji Donbasu. 

Dwoje posłów Samopomocy, pod nieobecność przewodniczącego parlamentu Andrija Parubija, odkręciło mu mikrofon. Kiedy polityk chciał wrócić na swoje miejsce pracy, został zablokowany i doszło do przepychanek.

Parubij ogłosił na początku przerwę i wezwał na rozmowy szefów klubów parlamentarnych. Potem jednak zamknął posiedzenie Rady Najwyższej. Prace nad projektem zostaną wznowione w innym terminie.

Sekretarz Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ukrainy Ołeksandr Turczynow uznał sytuację za celową prowokację. Rosyjska agentura działająca w parlamencie blokowała prezydium. Rada Najwyższa nie mogła zatwierdzić prawa, które określa Rosję jako agresora - mówił. To była zamierzona prowokacja, żadne argumenty nie działały. Nie istnieje żadne uzasadnienie dla zablokowania obrad parlamentu - dodał. Podczas przemówienia Turczynowa posłanka Nadia Sawczenko zabrała mu mikrofon.

Przedstawicielka prezydenta Irina Łucenko powiedziała, że prace nad projektem będą kontynuowane w piątek. Według niej ustawę popierają trzy frakcje.

Gorąco było także poza budynkiem parlamentu. Przed Radą Najwyższą zgromadziły się grupy nacjonalistów. Na miejsce przyjechało sporo policjantów. Protestujący odpalili race i krzyczeli "sława Ukrainie". Obyło się na szczęście bez starć.

Prezydencki projekt ustawy o reintegracji Donbasu daje prezydentowi prawo do wykorzystania armii w konflikcie na wschodzie kraju, a także umożliwia wprowadzenie stanu wojennego w niektórych regionach. Do tej pory konfliktem zajmowała się Służba Bezpieczeństwa Ukrainy w ramach tzw. operacji antyterrorystycznej (ATO).