Biuro Zarządzania i Budżetu Białego Domu poinformowało w środę, że odmawia współpracy z Kongresem w śledztwie dotyczącym impeachmentu Donalda Trumpa i nie udostępni komisjom Izby Reprezentantów dokumentów w sprawie afery ukraińskiej, mimo wezwania pod rygorem kary (subpoena).
Nie będziemy uczestniczyć w fikcyjnym procesie, który ma celu poddanie ponownej rozprawie sądowej ostatnich wyborów - powiedział w wywiadzie dla kanału Fox News pełniący obowiązki szefa biura budżetowego Russ Vought.
Biuro otrzymało wezwanie pod rygorem kary, zgodnie z którym do 15 października ma przedstawić komisji wywiadu Izby Reprezentantów dokumenty w sprawie afery ukraińskiej.
Takie samo wezwanie zostało wysłane do Białego Domu z żądaniem wydania również dokumentów przeniesionych z rządowego systemu internetowego na odrębny, silnie zabezpieczony serwer, wśród których jest zapis kontrowersyjnej rozmowy prezydenta Trumpa z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim oraz zapisy innych rozmów z zagranicznymi przywódcami.
We wtorek Biały Dom poinformował, że odmawia wszelkiej współpracy w dochodzeniu w sprawie impeachmentu prezydenta, ponieważ - głosi pismo skierowane do Kongresu - postępowanie to nie ma podstaw prawnych, jest motywowane politycznie, a osoby wezwane do składania zeznań nie mają możliwości skorzystanie z pomocy prawników.
CNN przytacza w środę opinie ekspertów, którzy przypominają, że postępowanie w sprawie impeachmentu zostało zaprojektowane tak, by dochodzenie Izby Reprezentantów odpowiadało zadaniom wielkiej ławy przysięgłych (grand jury) w zwykłych dochodzeniach.
Izba Reprezentantów ma więc tylko ustalić, czy osobie, której dotyczą zarzuty, ma zostać postawiona w stan oskarżenia. Dopiero postępowanie w Senacie jest odpowiednikiem rozprawy sądowej, toteż zarzuty obozu Trumpa, że pozwanym do składania zeznań przed komisjami nie pozwolono na korzystanie z obrońców są bezpodstawne, ponieważ prawnicy mogą reprezentować interesy pozwanego dopiero podczas rozprawy w Senacie.
Pod koniec września Izba Reprezentantów wszczęła śledztwo, które może doprowadzić do impeachmentu Trumpa. Sprawa dotyczy podejrzeń, że prezydent wywierał naciski na władze Ukrainy, by zaszkodzić Joe Bidenowi, potencjalnemu rywalowi w wyborach prezydenckich w 2020 roku.
Trump miał wywierać presję na Zełenskiego, wstrzymując m.in. pomoc finansową dla Kijowa, by władze tego kraju wznowiły śledztwo w sprawie syna Bidena, który był zatrudniony w ukraińskiej firmie gazowej Burisma Holdings.
Biały Dom zapowiedział też we wtorek, że zablokuje wszystkie ewentualne żądania dotyczące przekazania dokumentów i zeznań świadków. Wcześniej we wtorek Departament Stanu zablokował zeznania w Kongresie Gordona Sondlanda, ambasadora USA w UE. Sondland miał złożyć zeznania podczas zamkniętego posiedzenia trzech komisji Kongresu, prowadzących dochodzenie w sprawie impeachmentu prezydenta Trumpa.
Jak komentuje CNN, Kongres i Biały Dom zmierzają do konfrontacji w sądach, w tym najpewniej w Sądzie Najwyższym, do którego Izba Reprezentantów może skierować tę sprawę zgodnie z ustawą, nakazującą by sąd ten wszczął postępowanie z pominięciem niższych instancji, jeśli chodzi o przypadek mający wielkie "znaczenie publiczne".
Były dziennikarz "Washington Post" Carl Bernstein, który wraz z Bobem Woodwardem ujawnił aferę Watergate, powiedział w wywiadzie dla CNN, że ukrywanie przez Biały Dom zapisów rozmów Trumpa jest porównywalne ze złamaniem prawa przez prezydenta Richarda Nixona, który odmawiał udostępnienia taśm z nagraniami rozmów w Owalnym Gabinecie.