"Usuwane są nielegalne konstrukcje w postaci krzyży" - powiedział białoruskiej agencji państwowej BiełTA szef leśnictwa, na którego terenie znajduje się uroczysko Kuropaty, na obrzeżach Mińska. Rano zdemontowano tam kilkadziesiąt krzyży. Sytuacją w Kuropatach zaniepokojone są Cerkiew i Kościół.
W Kuropatach odbywają się planowe prace w zakresie uporządkowania terenu, montowane jest ogrodzenie, usuwane są nielegalne konstrukcje w postaci krzyży - powiedział Alaksandr Mironowicz.
W czwartek rano robotnicy na koparkach rozpoczęli demontaż kilkudziesięciu krzyży w Kuropatach na obrzeżach Mińska, gdzie spoczywają ofiary represji stalinowskich.
Obecni na miejscu dziennikarze poinformowali, że demontowane były krzyże z boku uroczyska, postawione w ostatnich miesiącach przez niezależnych aktywistów. Po usunięciu kilkudziesięciu krzyży, rozpoczęto montaż ogrodzenia.
Opozycjonista Paweł Siewiaryniec, który próbował ustalić co się dzieje, został zatrzymany przez ludzi ubranych po cywilnemu - poinformowało Radio Swaboda. Zatrzymano także aktywistkę Ninę Bahińską.
Dostęp i dojazd do uroczyska zostały zablokowane przez milicję. Ministerstwo kultury poinformowało Radio Swaboda, że nie wie nic o tym, co odbywa się w Kuropatach.
Białoruska Cerkiew Prawosławna i Kościół katolicki wyraziły zaniepokojenie wydarzeniami w Kuropatach. Bardzo bolesne jest patrzenie na to, jak niszczone są krzyże - powiedział Radiu Swaboda ks. Jury Sańko, rzecznik Konferencji Episkopatu Białorusi.
Po co? Dlaczego? Krzyż to symbol chrześcijaństwa. Metropolita Tadeusz Kondrusiewicz (zwierzchnik białoruskich katolików) mówił niejednokrotnie, że Kuropaty to nasza Golgota i po prostu nie da się jej sobie wyobrazić bez krzyża - dodał Sańko.
Sytuacja w Kuropatach jest niepokojąca. Poczekajmy jednak na oficjalne komentarze ze strony władz - powiedział Radiu Swaboda ojciec Siarhiej Lepin, rzecznik Białoruskiej Cerkwi Prawosławnej.