Na Kopcu Gilkeya stanęła specjalna tablica, upamiętniająca Macieja Berbekę i Tomasza Kowalskiego - himalaistów, którzy zginęli podczas zejścia po pierwszym w historii zimowym zdobyciu Broad Peaka. Tablicę założyli uczestnicy wyprawy organizowanej przez Jacka Berbekę, której celem jest odnalezienie i pochowanie ciał tragicznie zmarłych himalaistów.
Kopiec Gilkeya jest symbolicznym cmentarzem ofiar K2 i Broad Peak, położonym u podnóży tego pierwszego szczytu.
Wszyscy wspinający się, jak również rodzice Tomka i narzeczona, założyliśmy tablicę upamiętniającą pierwsze zimowe zdobycie Broad Peak i tragedię, która wydarzyła się następnego dnia, czyli śmierć Maćka i Tomka - powiedział nam przez telefon satelitarny Jacek Berbeka. W ciszy i w skupieniu przebywaliśmy tam dość długo. Pogoda nie była zbyt sprzyjająca i dalej nie jest sprzyjająca, ale w smutku i skupieniu łączyliśmy się z nimi. Można powiedzieć, że tzw. łączność wzrokowa nam się czasami otwiera, mimo że od dwóch dni pogoda nie jest ładna. Ale czujemy bliskość wszyscy i przeżywamy to - mówił.
Pytany przez reportera RMF FM Macieja Pałahickiego o plany na najbliższy czas, odpowiedział, że jeśli pogoda się poprawi, to we wtorek uczestnicy wyprawy ruszą w góry, by założyć drugi obóz, a jeśli sytuacja pozwoli, spróbują też założyć trzeci.
Berbeka podkreślał, że pogoda jest bardzo zmienna. W nocy dwa razy zmienia się śnieg - najpierw jest taka kaszka, a nad ranem jest to śnieg mokry. Wieje nam cały czas. Góra raz się "otwiera" na siedmiu, raz na ośmiu, raz na pięciu tysiącach metrów. Ale - jak już mówiłem wcześniej - do siedmiu tysięcy ta pogoda powinna nam umożliwić działanie - podsumował.