Norwegia przygotowuje się na atak zimy. W najbliższych godzinach ma spaść ponad pół metra śniegu. Odwoływane są połączenia autobusowe, a szkoły przechodzą na naukę zdalną. Najtrudniejsza sytuacja będzie na południu.
W poniedziałek wieczorem sztorm, wichury i śnieżyce uziemiły na lotnisku w Bergen kilkanaście samolotów.
Komunikacja autobusowa w Stavanger została zawieszona. Policja zatrzymała w porcie promy łączące miasto z sąsiednimi wyspami. Drogowcy zdecydowali się na zamknięcie wielu dróg. Na najważniejszych trasach, m.in. między Bergen a Oslo, wprowadzono wahadłowe konwoje śnieżne. Auta mogą jechać wyłącznie za próbującymi oczyścić drogę pługami.
Instytut meteorologiczny ogłosił dla południowej i wschodniej Norwegii pomarańczowy alarm pogodowy. Zastrzegł jednocześnie, że w każdej chwili może zostać ogłoszony najwyższy poziom zagrożenia opadami śniegu. Oznacza to, że w ciągu 24 godzin może spaść co najmniej pół metra śniegu.
Władze położonego na południe od stolicy regionu Vestfold wprowadziły w szkołach naukę zdalną.
Główne norweskie lotnisko Oslo-Gardermoen jeszcze działa, ale samoloty, które odleciały w poniedziałek, miały znaczne opóźnienia. Wiele krajowych połączeń zostało odwołanych.
Linie kolejowe planują utrzymać komunikację na wszystkich trasach. Zastrzegają jednak, że częstotliwość pociągów na pewno będzie mniejsza przynajmniej o połowę. W poniedziałek tuż po 23:00 na linii kolejowej między stolicą a zachodnią częścią kraju zeszła lawina. W śniegu utknął skład towarowy.
W Oslo, gdzie we wtorek ma spać ponad 40 cm śniegu, w poniedziałek wieczorem odwołano kursowanie autobusów na połowie z 50 linii miejskich. Pracownicy proszeni są o pozostanie w domach i pracę zdalną.
Pojawiły się komunikaty, żeby się bez powodu nie kręcić po ulicy, żeby też nie angażować służb ratunkowych w razie sytuacji wypadkowych. Jeżeli trzeba jechać do sklepu, to się jedzie. Drogi główne są odśnieżone, więc jakoś tam na około można dojechać, jeśli te mniej główne są zaśnieżone, ale należy to maksymalnie ograniczyć - mówiła w rozmowie z Tomaszem Terlikowskim na antenie Radia RMF24 Katarzyna Wrońska-Kędzior, fotografka mieszkająca i pracująca od 9 lat na południu Norwegii.