Po ataku islamistycznej grupy zbrojnej na pole gazowe w Algierii niepewny pozostaje los około 30 porwanych cudzoziemców. Algierskie media podają, że około stu ze 132 cudzoziemców zostało uwolnionych. Nie wiadomo natomiast, czy pozostali są wciąż w rękach porywaczy, czy też należy uznać ich za zaginionych.
Sytuacja pozostaje "płynna i niebezpieczna" - powiedział w piątek premier Wielkiej Brytanii David Cameron, a agencje przekazują, iż zmienia się ona z godziny na godzinę.
Najpierw algierska agencja państwowa APS ogłosiła, że operacja uwalniania zakładników wciąż trwa, mimo że wcześniej kilkakrotnie podawano informację o jej zakończeniu. Później poinformowano, że instalacje gazowe w In Amenas zostały wyłączone po to, by uniemożliwić wysadzenie ich w powietrze.
Po południu APS podała, że prawie stu cudzoziemców spośród 132 zakładników porwanych przez organizację terrorystyczną, która zaatakowała w środę (...), zostało uwolnionych. Agencja powołała się przy tym na siły bezpieczeństwa.
Wśród cudzoziemców, których los pozostaje nieznany, jest mniej więcej 10 Japończyków i ośmiu Norwegów, a także pewna liczba obywateli brytyjskich. Dane o Japończykach i Norwegach pochodzą od ich pracodawców. Cameron oświadczył natomiast, że Brytyjczyków jest "znacznie mniej" niż 30, jak informowano pierwotnie.
Reuters wskazuje przy tym, że niektóre kraje zachodnie wstrzymują się z ogłaszaniem danych o swoich obywatelach wśród zakładników w obawie, by porywacze nie wykorzystali tych wiadomości. Francja oświadczyła na przykład, że nie ma informacji o swoich obywatelach, a Waszyngton potwierdził, że wśród zakładników są Amerykanie, ale nie podał ich liczby.
Tymczasem według mauretańskiej agencji ANI, porywacze chcą wymienić zakładników amerykańskich na dwóch bojowników islamistycznych więzionych w Stanach Zjednoczonych z powodu oskarżeń o terroryzm. Jak podała agencja, powołując się na rzecznika porywaczy, chcą oni, by wolność odzyskali: pakistański naukowiec Aafia Siddiqui, więziony za próbę ataku na żołnierzy amerykańskich w Afganistanie w 2008 roku, oraz Egipcjanin Omar Abdel-Rahman, skazany w 1995 roku w USA na dożywocie za udział w spisku, którego celem miały być obiekty w Nowym Jorku.
Porywacze chcą też negocjacji na temat przerwania operacji sił zbrojnych Francji przeciwko islamistom na północy Mali, która rozpoczęła się 11 stycznia.
W piątek rano powiązana z Al-Kaidą grupa, która twierdzi, że stoi za porwaniem zakładników, zagroziła kolejnymi takimi operacjami. Ugrupowanie o nazwie Zamaskowana Brygada ostrzegło Algierczyków - jak podała agencja ANI, powołując się na rzecznika ugrupowania - by "trzymali się z dala od instalacji zagranicznych firm, ponieważ uderzy tam, gdzie jest to najmniej oczekiwane".
W nocy z czwartku na piątek koncern BP zaczął wycofywać z Algierii wszystkich pracowników, których obecność nie jest tam absolutnie konieczna. Z kolei około 500 francuskich przedsiębiorstw działających w tym kraju podało, że wzmacnia bezpieczeństwo swoich obiektów, ale nie rozważa wycofania się z Algierii.
(edbie)