W związku z groźbą zamachu bombowego po południu zarządzono ewakuację dwóch amerykańskich uczelni. Najpierw na Uniwersytet Teksasu zadzwonił ktoś z informacją, że na terenie kampusu podłożone są bomby. Później podobną informację otrzymały władze Uniwersytetu Stanowego Północnej Dakoty. Ostatecznie na żadnej z tych uczelni nie znaleziono ładunków.
Jak poinformowała rzeczniczka Uniwersytetu Teksasu Rhonda Weldon, podający się za członka Al-Kaidy mężczyzna powiedział przez telefon, że rozmieścił na całym terenie kampusu bomby, które miały wybuchnąć w ciągu 90 minut. Ewakuacja campusu ze względu na zagrożenie. Należy natychmiast opuścić wszystkie budynki i odejść jak najdalej. Wkrótce więcej informacji - głosił lakoniczny komunikat na stronie Uniwersytetu Texasu. Gdy okazało się, że alarm był fałszywy, uczelnia ogłosiła, że wznowi funkcjonowanie po południu czasu lokalnego. Dla bezpieczeństwa odwołano jednak wszystkie przewidziane na dziś zajęcia dla studentów,
Również władze Uniwersytetu Stanowego Północnej Dakoty, na którym studiuje ponad 14 tys. osób, wezwały po południu wszystkich studentów i pracowników od opuszczenia kampusu w ciągu pół godziny. Na terenie tej uczelni także nie znaleziono ładunków.