Co najmniej 5 ofiar śmiertelnych i wielu rannych - to najnowszy tragiczny bilans uderzenia Florence w amerykańskie Wschodnie Wybrzeże. Żywioł osłabł - nie jest już huraganem, a burzą tropikalną - ale wciąż jest ogromnie niebezpieczny. Problemem są powodzie i ulewne deszcze.
Jak donosi wysłannik RMF FM do Karoliny Północnej Paweł Żuchowski, najnowsze informacje mówią o co najmniej pięciu ofiarach śmiertelnych żywiołu.
W Wilmington w domu, na który wiatr przewrócił drzewo, zginęła matka z niemowlęciem.
To było potężne drzewo, które niestety spadło na dom - relacjonował zastępca szefa straży pożarnej w tym mieście.
Co gorsza, wiele wskazuje na to, że ofiar śmiertelnych może być więcej. Woda wdarła się bowiem daleko w głąb lądu, wiele rejonów jest odciętych od świata, do wielu miejscowości nie da się dojechać - a wielu ludzi odmówiło ewakuacji sądząc, że Florence ich nie dosięgnie. W tej chwili trwa wyścig z czasem: setki ratowników usiłują dotrzeć do uwięzionych.