Za bestialskie znęcanie się nad 11-letnim chłopcem i jego siostrą odpowie 38-latek zatrzymany przez policjantów w Lubiczu pod Toruniem. Mężczyzna, który brutalnie wyżywał się na dzieciach swojej konkubiny, usłyszał już zarzuty. W najbliższym czasie sąd ma podjąć decyzję o jego aresztowaniu.
Policję o dramacie, który rozegrał się w domu 11-letniego Huberta, poinformowali pracownicy opieki społecznej zaalarmowani najprawdopodobniej przez sąsiadów. Historia, którą usłyszeli, jest przerażająca. W ubiegły weekend zwyrodnialec-sadysta - bo inaczej nie sposób go nazwać - owinął wokół szyi chłopca metalowy łańcuch, a potem ciągnął 11-latka za sobą po ziemi. Gdy zauważył, że dziecko już się dusi, ściągnął łańcuch z szyi i przełożył na nogę chłopca, po czym kontynuował swoją chorą zabawę.
Policjanci zatrzymali 38-latka tego samego dnia, kiedy dostali zgłoszenie. W poniedziałek mężczyzna usłyszał zarzut znęcania się nad dziećmi konkubiny. Okazało się bowiem, że stosował przemoc także wobec siostry chłopczyka. Prokuratorzy zarzucają mu, że wszczynał po pijanemu awantury, podczas których bił dzieci pięściami i paskiem po ciele oraz twarzy, a także kopał i kazał klęczeć na płytkach.
Sadysta nie przyznaje się do winy. 38-latek zgodził się co prawda z prokuratorem, że stosował kary cielesne, ale w jego ocenie mieściły się one w granicach dopuszczalnego karcenia dzieci - wyjaśnił Tomasz Sobczak z Prokuratury Toruń Wschód.
Jak ustalił reporter RMF FM Tomasz Fenske, rodzina miała założoną tzw. "niebieską kartę", do pomocy społecznej docierały też sygnały o odbywających się w domu zakrapianych imprezach i awanturach. Nigdy jednak nie mieliśmy sygnałów, że dzieją się tam takie rzeczy - mówi anonimowo jeden z pracowników.
Na razie śledczy postawili zarzuty tylko 38-letniemu mężczyźnie, jednak niewykluczone, że usłyszy je również matka dzieci. Decyzja w tej sprawie może zapaść we wtorek.