Biznesmen Sławomir Julke, który nagrywał prezydenta Sopotu i premiera, miał dwa dyktafony i tylko jeden z nich przekazał prokuraturze - ustalili reporterzy śledczy RMF FM Marek Balawajder i Roman Osica. W ten sposób chciał najprawdopodobniej oszukać ekspertów, którzy badali nośnik z nagraniem Donalda Tuska i Jacka Karnowskiego. Prokuratura uznała, że przekazany dyktafon jest nieoryginalny.
Według informacji ze śledztwa, do których dotarli nasi reporterzy, Julke nagrał na jeden z dyktafonów rozmowę z Jackiem Karnowskim i Donaldem Tuskiem. Później położył ten dyktafon na dywanie, obok niego - drugi dyktafon. Na pierwszym włączył odtwarzanie, na drugim - nagrywanie i w ten sposób przy pomocy wbudowanego mikrofonu przegrał nagranie z jednego dyktafonu na drugi. Dopiero ten drugi sprzęt przekazał prokuraturze. Pierwszy - jak zeznał - zniszczył.
Po co ta manipulacja? Specjaliści od fonoskopii, aby stwierdzić, czy nagranie było montowane, badają jego ciągłość i występujące na nagraniu szumy. Przegrywając w ten sposób nagranie na nowy dyktafon, powodujemy powstanie zupełnie nowego tła, które w dodatku jest ciągłe, więc specjalistyczna aparatura nie jest w stanie stwierdzić, że nagranie było pocięte. Niewykluczone więc, że Julke chciał osiągnąć właśnie taki efekt. Wiedział bowiem, że eksperci będą badali nagrania, które przekazał prokuraturze.
Ktoś ze służb musiał podpowiedzieć Sławomirowi Julke, jak ma przegrywać taśmy - mówi Romanowi Osicy były szef WSI Marek Dukaczewski.
Generał dopatruje się w całej sprawie manipulacji. Jego zdaniem, taka operacja z przegrywaniem to sposób na pozbycie się niewygodnych części nagrania. Sądzę, że mógł przygotować nagranie zmanipulowane na dyktafonie pierwotnym i przegranie go na drugi dyktafon miało pomóc w zatarciu śladów manipulowania nagrania oryginalnego - mówi Marek Dukaczewski.
Przyznaje, że najprawdopodobniej ktoś, kto zna temat, czyli człowiek związany ze służbami, podpowiadał Julkemu, jak ma wykonać taką operację: Sądzę, że ktoś mu doradził: "Słuchaj, jak chcesz wyciąć zdania z nagrania oryginalnego, to wytnij je i później przegraj na kolejny dyktafon".
Generał dodaje, że mimo takiej operacji specjaliści są w stanie wykryć oszustwo. Może więc dlatego sprawa wyszła na jaw.