Zdaniem prawników rodziny Bartosza S. druga sekcja zwłok zmarłego mężczyzny wykazała, że nie zmarł on z przyczyn toksykologicznych. To jedyna różnica z wynikami pierwszej sekcji - powiedziała adw. Renata Kolerska. Do śmierci doszło 6 sierpnia po interwencji policji w Lubinie.
Fragmenty wyników drugiej sekcji zwłok przedstawiono na konferencji prasowej prawników i rodziny zmarłego mężczyzny. Wykonano ją na zlecenie rodziny w Czechach.
Adw. Renata Kolerska powiedziała, że druga sekcja zwłok zmarłego mężczyzny wykazała, że nie zmarł on z przyczyn toksykologicznych.
To jedyna różnica w porównaniu z wynikami pierwszej sekcji wykonanej we Wrocławiu. W naszej ocenie to bardzo ważny wniosek - dodała adwokat.
Radca prawny dr Wojciech Kasprzyk cytował fragmenty opisów drugiej sekcji, które dotyczyły krwawych wybroczyn w okolicy gardła, krtani, klatki piersiowej oraz zmian w płucach. Zdaniem prawników świadczą one o tym, że mężczyzna tuż przed śmiercią miał problemy z oddychaniem.
Prawnicy przekazali, że wyniki drugiej prywatnej sekcji na razie nie zostaną przekazane do prokuratury, która prowadzi postępowanie w tej sprawie.
Nie chcemy wpływać na przebieg śledztwa, szczególnie w momencie gdy prokuratura zleciła biegłym opinię uzupełniającą, dotyczącą wyników z opinii z pierwszej sekcji zwłok - powiedziała adw. Kolerska.
9 sierpnia w Zakładzie Medycyny Sądowej we Wrocławiu odbyła się pierwsza sekcja zwłok 34-latka zlecona przez prokuraturę. Jak poinformował kolejnego dnia zastępca prokuratora okręgowego w Legnicy Arkadiusz Kulik, "nie wykazała ona zmian urazowych, które byłyby bezpośrednią przyczyną zgonu mężczyzny".
Biegli lekarze nie stwierdzili obrażeń, które wskazywałyby na wywieranie ucisku na szyję ani żadnych innych obrażeń, które mogłyby skutkować zgonem mężczyzny - powiedział wówczas PAP prokurator, komentując doniesienia medialne dotyczące wyników sekcji.
Decyzją Prokuratury Regionalnej we Wrocławiu śledztwo w sprawie śmierci zostało przeniesione poza Dolny Śląsk do Prokuratury Okręgowej w Łodzi.
Z opinii biegłych z Zakładu Medycyny Sądowej Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu wynika, że przeprowadzone badanie krwi i moczu wykazało obecność metamfetaminy i amfetaminy w stężeniach toksycznych. Jak zaznaczyli biegli, substancje te w takich stężeniach mogą spowodować zaburzenia rytmu serca; również takie, które prowadzą do zaburzenia krążenia i zgonu. Ponadto stwierdzono obecność wielu leków psychotropowych - mówił w zeszłym tygodniu rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi prok. Krzysztof Kopania.
Onet.pl ujawnił nagrania rozmów prowadzonych z karetki pogotowia, która w trakcie policyjnej interwencji w Lubinie została wezwana do 34-latka. Wynika z nich, że mężczyzna już nie żył, gdy zabierali go ratownicy medyczni. Jak wskazuje portal, przeczy to wersji policji, która twierdzi, że gdy funkcjonariusze przekazywali go medykom, u mężczyzny były wyczuwalne oddech i tętno. Rozmowy wskazują również na to, że ratownicy zabrali do karetki zwłoki mężczyzny, a następnie nie wiedzieli, kto ma stwierdzić zgon i gdzie mają przewieźć ciało.
Nie ulega jednak wątpliwości, że tak obiektywne dowody jak nagrania monitoringu i zapisu rozmów pomiędzy przedstawicielami służb medycznych i policją mają istotne znaczenie dla wyjaśnienia sprawy. Tego typu dowody zabezpieczyliśmy w śledztwie. Gromadzimy materiał dowodowy i dopiero kompleksowe ustalenia będą podstawą do wyciągania wniosków co do przebiegu zdarzenia i ewentualnej odpowiedzialności karnej poszczególnych osób - powiedział wówczas Kopania.
Prok. Kopania zaznaczył, że śledztwo toczy się w sprawie przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków przez funkcjonariuszy policji oraz nieumyślnego spowodowania śmierci 34-latka, ale nie ulega wątpliwości, że zbadania wymaga również prawidłowość działań podejmowanych przez służby medyczne.