Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro ocenił, że sędzia, która zajmowała się sprawą wiceszefa resortu Patryka Jakiego "dopuściła się rażącego złamania prawa" oraz standardów obowiązujących w państwach demokratycznych. "Każdy Polak, kiedy znajdzie się w sądzie i uzna, że traktuje się go inaczej niż jego przeciwnika procesowego, ma prawo wystąpić z wnioskiem o wyłączenie sędziego. I poseł Jaki skorzystał z przysługujących mu praw" – tłumaczył.
Wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki poinformował w piątek, że złożył wniosek o postępowanie dyscyplinarne wobec sędzi, która prowadzi cywilny proces o ochronę dóbr osobistych, wytoczony mu przez posła PO Roberta Kropiwnickiego. Chodzi o słowa Jakiego, które padły pod koniec stycznia z mównicy sejmowej - że Kropiwnicki prowadzi w swoim mieszkaniu agencję towarzyską.
Do sprawy odniósł się w rozmowie z PAP minister sprawiedliwości, prokurator generalny Zbigniew Ziobro. Podkreślił, że z relacji, które do niego dotarły, wynika, iż sędzia była stronnicza i ograniczała możliwość wypowiedzi pozwanego, czyli posła Jakiego, i jego pełnomocnika. Ziobro poinformował, że będzie się domagał, by "przebieg rozprawy został upubliczniony". Przypomniał, że do Ministerstwa Sprawiedliwości codziennie trafiają setki listów ze skargami. Ze smutkiem przyjmuję, że są to listy ludzi skarżących się na arogancję i brak bezstronności sędziów w ich sprawach - tłumaczył.
Szef resortu sprawiedliwości wskazał, że we wszystkich europejskich krajach istnieje gwarancja swobody wypowiedzi dla posła na mównicy parlamentu. Żaden sąd bez zgody parlamentu nie może takiego posła rozliczać ze słów, które wypowiedział. To samo jest w parlamencie USA, Francji, Włoch, Niemiec, Wielkiej Brytanii czy innych krajach - wymienił. Święta zasada brzmi, że nikt parlamentarzysty za ujawnienie patologii z mównicy sejmowej nie pociąga do odpowiedzialności bez zgody parlamentu - dodał.
W ocenie Ziobry "sędzia, która zajmowała się sprawą Patryka Jakiego, udawała, że nie wie o tej zasadzie". W sposób oczywisty dopuściła się rażącego złamania prawa i standardów obowiązujących we wszystkich państwach demokratycznych, i bez zgody parlamentu chciała oceniać zasadność jego wypowiedzi - wskazał.
W sobotę wiceszef PO i b. minister sprawiedliwości Borys Budka stwierdził, że premier Beata Szydło "powinna w poniedziałek odwołać pana wiceministra Jakiego z pełnionej funkcji po tym, co pokazał w sądzie". To jest kpina z wymiaru sprawiedliwości, ale to jest również kpina z elementarnych zasad, o których mówi PiS. Nie ma równych i równiejszych. Pan minister Jaki nie będzie inaczej traktowany przez sąd tylko dlatego, że w sposób obelżywy wyraża się o polskich sędziach. To kpina z polskiego wymiaru sprawiedliwości, jest mi wstyd, że w Ministerstwie Sprawiedliwości zasiada taka osoba - mówił Budka.
Wtórował mu lider Nowoczesnej Ryszard Petru stwierdzając, że szefowa rządu powinna go "wyrzucić na zbity pysk". Wiceminister Jaki ewidentnie naciskał na sędzię i dawał jej do zrozumienia, że jest jego podwładną. Przypomina to metody stalinowskie - dodał Petru.
(mn)