"Niepełnosprawna umysłowo 26-latka spod Zamościa została zgwałcona na cmentarzu przez mężczyznę z sąsiedniej wsi. Urodziła dziecko w szóstym miesiącu ciąży, a z porodówki została zabrana wprost do szpitala psychiatrycznego. Prokuratura umorzyła sprawę, twierdząc, że o gwałcie nie było mowy" - donosi lubelska "Gazeta Wyborcza" i cytuje wyjaśnienie rzecznika prasowego Prokuratury Okręgowej w Zamościu Jerzego Wójcika: "Z materiału dowodowego wynika, że nie doszło do stawiania oporu".
Jak podaje gazeta, 26-latka ma orzeczenie o znacznym stopniu niepełnosprawności umysłowej: Mówi niewyraźnie, nie zna się na zegarku, potrafi zgubić się koło domu, często się zapomina.
Jej dramat rozegrał się 6 listopada ubiegłego roku. Poszła na cmentarz, by w rocznicę śmierci ojca zapalić świeczkę na jego grobie. Do domu wróciła po kilku godzinach.
Płakała, była rozdygotana. Pytałam, co się stało. Nie mogła wydusić słowa. Powiedziała tylko, że jest brudna - opowiada "Wyborczej" matka 26-latki.
O tym, co wydarzyło się na cmentarzu, młoda kobieta opowiedziała następnego dnia siostrze, matka słyszała te rozmowę zza drzwi.
Mówiła, że na cmentarzu spotkała mężczyznę z sąsiedniej wsi. Znali się. To hydraulik, który wymieniał nam piec. Jest prawie dwa razy starszy od niej. Córka opowiedziała, że Heniek złapał ją wpół, ściągnął majtki i zgwałcił - relacjonuje kobieta.
Jak mówi, kiedy zadzwoniła do 51-latka, "powiedział, że od półtora roku nie miał kobiety, a Monice przez to przecież nic nie ubyło".
"Gazeta Wyborcza" podaje, że sprawa trafiła do Prokuratury Rejonowej w Zamościu - Henryk M. zeznawał w charakterze świadka - a ta pod koniec sierpnia umorzyła postępowanie z uwagi na brak znamion czynu zabronionego.
Jak wyjaśnia w rozmowie z gazetą Jerzy Wójcik, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Zamościu: Z materiału dowodowego wynika, że nie doszło do stawiania oporu. Doszliśmy do wniosku, że wszystko odbyło się bez przemocy, dlatego nie było zarzutu zgwałcenia.
Pełnomocnik 26-latki złożył zażalenie na tę decyzję.
Monika (imię zmienione) w szóstym miesiącu urodziła ważącą 1100 g dziewczynkę. Dziecko ma poważną wadę serca i czeka na operację. Kobieta prosto z porodówki została przewieziona do szpitala neuropsychiatrycznego z objawami depresji, a jej córkę na razie wychowuje babcia z pomocą trzech sióstr Moniki. Henryk M. wyrzekł się ojcostwa i nie chce poddać się badaniom DNA - czytamy w "Wyborczej".
Pełny artykuł - a w nim m.in. komentarz dyrektorki Centrum Praw Kobiet - znajdziecie na stronach "Gazety Wyborczej" >>>>
(e)