To wyłudzenia sejmowych pieniędzy. Powinna się tym zająć prokuratura - tak wicemarszałek Sejmu Jerzy Szmajdziński komentuje sprawę 21 posłów PiS-u, którzy złożyli usprawiedliwienia swoich nieobecności na głosowaniach. Problem w tym, że byli w Sejmie, ale uczestniczyli w bojkocie obrad.
Płacić 300 złotych kary – bo tyle traci poseł, gdy nie ma go na głosowaniach – nie będą musieli ci, którzy mają odpowiednie usprawiedliwienia. Posłowie najczęściej piszą wprost, że był to bojkot polityczny, że walczyli o standardy demokracji. Tak napisał np. poseł Tadeusz Cymański, który dodaje, że szkoda mu tych pieniędzy: Czym innym jest 300 złotych dla posła, który jest kawalerem. Dla mnie to jest kwota, która coś znaczy. Szkoda, by mi było tych pieniędzy. Byłbym złym ojcem - powiedział.
Do marszałka trafiły jednak usprawiedliwienia, które wskazują na oszustwo. Spora grupa posłów wpisała formułkę „pełnienie innych, ważnych obowiązków poselskich”. Na przykład poseł Andrzej Ćwierz podobno odsłaniał wtedy tablicę pamiątkową, poseł Waldemar Wiązowski był ponoć na pogrzebie sąsiada, poseł Bolesław Piecha miał podobno badania lekarskie, a Ludwik Dorn musiał ponoć opiekować się dzieckiem.
Przemysław Gosiewski przyznał dziś, że nawet nie wie, co jest w jego usprawiedliwieniu, bo napisano je za niego w sekretariacie. Wydaje mi się, że tak często widzimy się tu w Sejmie, że pytanie, czy Gosiewski jest w Sejmie, jest jakby absurdalne - powiedział reporterowi RMF FM.
Bardziej absurdalne jest jednak usprawiedliwianie nieobecności, gdy było się obecnym. Jarosław Kaczyński w swoim usprawiedliwieniu napisał, że zatrzymały go "niemożliwe do przewidzenia przeszkody". To ciekawe, bo tą przeszkodą był po prostu... zaplanowany przez niego samego bojkot.
Po bojkocie cały klub PiS stanął na sejmowych schodach, na konferencji prasowej za prezesem Kaczyńskim. Są zdjęcia z tego wydarzenia. To błąd na pewno. Nie wolno poświadczać nieprawdy. Jeżeli się jest na jakimś zdjęciu, to nie ma co zmyślać, że się nie było, skoro się było - mówi poseł Jacek Kurski z PiS.
Niewykluczone, że badając usprawiedliwienia, Prezydium Sejmu sięgnie po sejmowy monitoring, by sprawdzić, kto tego dnia był faktycznie w Sejmie, a kto nie. Kilku posłów PiS już próbowało wycofać swoje usprawiedliwienia.