Policja zatrzymała mężczyznę, który rozbitą butelką zranił w twarz dwie młode kobiety w Katowicach. Do zdarzenia doszło prawie dwa miesiące temu. Ofiary szukały sprawcy także na własną rękę.
Zatrzymany mężczyzna to 26-letni mieszkaniec Siemianowic Śląskich, który na początku maja trafił do aresztu tymczasowego za kradzież z włamaniem. Dziś z aresztu w Herbach został przewieziony do komendy w Katowicach. Ofiary rozpoznały w nim napastnika.
W czwartek mężczyzna będzie przesłuchiwany w prokuraturze. Wtedy też może usłyszeć zarzuty.
Kobiety na własną rękę szukały bandyty i poprosiły internautów o pomoc w ustaleniu jego personaliów.
Poza monitoringiem, który mieliśmy już wcześniej zabezpieczony, wczoraj wpłynęło też do nas nagranie z telefonu komórkowego, na którym widać twarz tego mężczyzny. Mieliśmy sygnały od internautów, policjantów z Siemianowic. Na tej podstawie został wytypowany mężczyzna, który może mieć związek z tym przestępstwem - mówi rzeczniczka katowickiej policji komisarz Aneta Orman.
Po południu mężczyzna został przywieziony do komendy w Katowicach i pokazany pokrzywdzonym i świadkom. Mężczyzna był wcześniej aresztowany w związku ze sprawą kradzieży z włamaniem.
Dwie wracające z imprezy kobiety zostały zaatakowane 1 kwietnia nad ranem, przy ulicy Piotra Skargi w centrum Katowic. Bandyta, stłuczoną butelką, uderzył obie dziewczyny, pozostawiając rozległe rany - u jednej z nich na policzku, a u drugiej na brodzie.
Pokrzywdzone przez internet zaapelowały o pomoc w ustaleniu sprawcy. Opublikowały też nagranie z monitoringu baru, w którym sprawca ich okaleczenia na chwilę przed atakiem kupował jedzenie.
Jedna z poszkodowanych kobiet opublikowała w mediach społecznościowych podziękowania dla wszystkich, którzy zaangażowali się w poszukiwania sprawcy. Chciałam wszystkich poinformować, że sprawca został rozpoznany przez grono ludzi. Jesteśmy w 100 proc. pewni, że to on. Chciałam każdemu podziękować za każde udostępnienie, za każdą pomoc, jaką dostaliśmy. Nie spodziewałyśmy się takiego rozgłosu, ale dzięki temu udało tam się to zrobić dużo szybciej niż policji - napisała kobieta na Facebooku.
(mpw/łł)