Łódzcy policjanci zatrzymali 31-latka podejrzanego o trzy napady na banki. Łupem bandyty padło blisko 50 tys. złotych. Mężczyzna twierdzi, że całą sumę wydał na hazard, od którego jest uzależniony.
Prokuratura wystąpiła z wnioskiem o aresztowanie 31-letniego Arkadiusza K. Mężczyzna został zatrzymany w swoim mieszkaniu przy ul. Franciszkańskiej w Łodzi. Na miejscu policjanci znaleźli m.in. replikę pistoletu glock oraz kilkaset złotych. W innym mieszkaniu na Radogoszczu, gdzie mężczyzna jest czasowo zameldowany, odnaleziono też charakterystyczny nóż, którym prawdopodobnie posługiwał się podczas napadów.
Napastnik ma na koncie trzy rabunki; zawsze działał w podobny sposób.
Do pierwszego doszło w połowie lutego. Bandyta wszedł do banku przy ul. Dolnej w Łodzi i grożąc nożem, zażądał pieniędzy. Po zabraniu gotówki szybko opuścił placówkę. Mimo opublikowania w mediach portretu pamięciowego, sprawcy nie udało się odnaleźć.
Kolejny skok miał miejsce 18 maja w innej części Bałut - w placówce bankowej przy ul. Żurawiej. Po południu do sali obsługi wszedł mężczyzna, który usiadł przy stanowisku kasowym i - zachowując się jak potencjalny klient - zapytał pracownika o warunki udzielania kredytu. W pewnym momencie wstał i wyjął z reklamówki nóż. Grożąc nim, zażądał wydania pieniędzy i ze zrabowaną gotówką opuścił bank. Tym razem oprócz śladów zabezpieczono też zapis monitoringu, który także opublikowano w mediach.
Do ostatniego napadu doszło 17 sierpnia przy ul. Rydzowej w Łodzi. Rabuś wykorzystał fakt, że na sali była tylko jedna pracownica banku. Zastraszył ją nożem i zabrał gotówkę.
Mężczyzna odpowie za dokonanie trzech rozbojów z użyciem noża. Podczas przesłuchania przyznał się do zarzucanych czynów. Tłumaczył policjantom, że zrabowane pieniądze wydawał na grę na automatach, bo - jak twierdzi - jest uzależniony od hazardu.
31-latkowi może grozić kara do 15 lat więzienia.