Dwaj mężczyźni - zatrzymani w sprawie fałszywych alarmów bombowych - chcą odszkodowania od państwa - podaje "Fakt". Zamierzają też oskarżyć premiera Donalda Tuska z powództwa cywilnego. 24-latek i 25-latek - po spędzeniu 48 godzin w areszcie - zostali wypuszczeni. Okazało się, że policja nie miała przeciwko nim żadnych dowodów.
"Fakt" dotarł do mężczyzn zatrzymanych w sprawie fałszywych alarmów bombowych. Jeden z nich to 25-letni Dawid Kokot z Lublińca w województwie śląskim. Drugi - 24-letni Przemysław Pasieko - pochodzi z małopolskiego Chrzanowa. Kokot skończył kurs prawa i zarabia na udzielaniu prostych porad. Pasieko z kolei jest kucharzem.
Obaj są wściekli. Są na ustach sąsiadów, znajomych. Poza tym wciąż nie odzyskali sprzętu, który został im zarekwirowany przez Centralne Biuro Śledcze. Zrobili pokazówkę na cały kraj. Pewnie dlatego, żeby podnieść notowania rządzącym. A Tusk nie powiedział nawet "przepraszam" - żali się Pasieko. Oskarżę premiera Tuska z powództwa cywilnego - dodaje.
Równie rozżalony jest Dawid Kokot, którego zatrzymano w jego własnym domu pod Częstochową. Jego także wypuszczono po 48 godzinach bez postawienia zarzutów. To nie ja jestem terrorystą! Będę domagał się odszkodowania od państwa za bezpodstawne zatrzymanie - mówi Kokot.
Obaj przyznają, że znali Marcin L., któremu postawiono zarzut straszenia zamachami bombowymi. Właśnie z powodu znajomości z L. Kokot i Pasieko byli na celowniku śledczych.