Zarzut dopuszczenia do ucieczki zwierzęcia niebezpiecznego dla życia i zdrowia ludzi postawiono 28-letniemu mężczyźnie, który w lipcu tego roku przewoził boa dusiciela autobusem kursowym Kraków-Nowy Sącz. W trakcie podróży gad uciekł, złapali go dopiero strażacy.
Mieszkaniec powiatu gorlickiego usłyszał też zarzut niezgłoszenia posiadanego węża do rejestru - podała w piątek nowosądecka policja.
Do zdarzenia doszło 27 lipca tego roku, kiedy w rejsowym autobusie przewożącym pasażerów na trasie z Krakowa do Nowego Sącza odkryto pełzającego węża. Nikt z pasażerów nie przyznał się do jego posiadania. Gada zabezpieczyli strażacy w Nowym Sączu.
Wezwany na miejsce incydentu lekarz weterynarii stwierdził, że jest to około półroczny wąż boa dusiciel, który nie stał się jeszcze niebezpieczny dla życia i zdrowia ludzkiego.
Policjanci w trakcie interwencji pytali kierowcę i pasażerów, którzy sugerowali, kto może być właścicielem węża, jednak wskazany mężczyzna zdecydowanie zaprzeczył, by zwierzę należało do niego.
Policja w wyniku działań operacyjnych zebrała jednak dowody pozwalające na postawienie zarzutów 28-letniemu mężczyźnie mieszkającemu w okolicach Gorlic w woj. małopolskim. Ten w trakcie dalszych policyjnych czynności przyznał się do winy.
Postawiono mu zarzuty z ustawy o ochronie przyrody. Za popełnienie tych wykroczeń mężczyźnie grozi kara aresztu lub grzywny.
(ł)