Wyższy Urząd Górniczy zobowiązał dyrektora kopalni "Staszic" w Katowicach do zabezpieczenia miejsca wypadku. Ponadto urzędnicy będą od dziś dokładniej sprawdzać projekty podziemnych prac górniczych - dowiedział się reporter RMF FM. W nocnym zawale w kopalni zginęło dwóch górników, trzech zostało rannych.
W Katowicach przez całą noc, 720 metrów pod ziemią, trwała akcja ratownicza. Do obwału skał stropowych doszło na skrzyżowaniu chodników, podczas przemieszczania kombajnu górniczego. Pracowała przy tym brygada pod nadzorem sztygara - relacjonował wicedyrektor kopalni "Staszic", Krzysztof Chojnacki.
Skały i odłamki węgla oberwały się krótko po 22.00. Zawał objął ok. 9 metrów długości chodnika, na szerokości ok. 6 m i wysokości ok. 3 m. Przyczyną - jak poinformowała rzeczniczka Wyższego Urzędu Górniczego Edyta Tomaszewska - była "utrata stabilności i podporności obudowy wyrobiska".
To, dlaczego obudowa straciła stabilność, zbada komisja z udziałem przedstawicieli nadzoru górniczego. Wkrótce w miejscu tragedii ma odbyć się wizja lokalna. Niewykluczone, że obudowę uszkodził transportowany kombajn, ale na razie to tylko hipoteza.
Dwaj pracownicy, którzy zdołali uniknąć przysypania, zostali poturbowani; jeden ma złamaną nogę, drugi palec u nogi. Trafili do szpitala św. Barbary w Sosnowcu, podobnie jak inny górnik, do którego ratownicy dotarli po ponad czterech godzinach akcji. Miał przygniecione nogi, ale jego ogólny stan lekarz ocenił jako zadowalający. Najlżej ranny górnik jest na obserwacji, stan innych ustabilizował się i jest dobry.
W akcji przez cały czas uczestniczyło sześć zastępów ratowniczych: cztery w miejscu zawału i dwa w odwodzie. Ratownicy ręcznie przebierali zwałowisko. Pracowali w trudnych warunkach, w temperaturze przekraczającej 28,5 stopnia Celsjusza.
Krótko przed 1 w nocy dotarli do jednego z zasypanych. Nie dawał oznak życia. Akcja reanimacyjna nie przyniosła efektu. Około piątej rano ratownicy zobaczyli ciało drugiego górnika. Nie dawał oznak życia. Niedługo potem udało się je wydostać; potwierdzono zgon.