"Rozmawiamy i z SLD, i z Wiosną i z naszymi przyjaciółmi z Ruchu Sprawiedliwości Społecznej, Unii Pracy. Ja powiem tyle - ja chciałbym, żeby wyborcy, którzy mają lewicowe i centrolewicowe poglądy mogli oddać głos na listę, która ich reprezentuje" - mówił w Rozmowie w samo południe w RMF FM Adrian Zandberg z Lewicy Razem. "My podjęliśmy decyzję. Nasze stanowisko jest perfekcyjnie jasne - my chcemy, by była jedna lista na lewo od Platformy. I ta lista będzie" - podkreślił.
Mnie ostatnie lata nauczyły pewnej skromności, by być świadomym potencjału, jaki dysponuje wszystko na lewo od PO. Ja muszę przyznać otwarcie - 2-3 lata temu moje przekonanie było takie, że liczba lewicowych wyborców, którzy nie dadzą się zastraszyć podziałowi ‘jesteś za PiS, czy za PO’, będzie większa - mówił gość Marcina Zaborskiego.
Zandberg stwierdził, że po wyborach do Parlamentu Europejskiego "na lewo od PiS wszyscy są poobijani". I to jest dobra informacja. Bo np. dzięki temu, że Robert Biedroń jest poobijany to jest świadomy, że nie zostanie królem dżungli w ciągu najbliższych 24 godzin - powiedział. Ta sytuacja jest o tyle dobra, że daje szansę na to, że nikomu nie uderzy sodówka do głowy (...) Dla Roberta Biedronia te wybory to był kubeł zimnej wody, które mu spadły na głowę. Dla nas też - ocenił Zandberg.
Roberta Biedronia, Włodzimierza Czarzastego i Adriana Zandberga łączy zdecydowanie więcej niż wspomniane grono z Romanem Giertychem, Kazimierzem Ujazdowskim lub skrajnymi neoliberałami, którzy chcą rozmontować polską służbę zdrowia - mówił Adrian Zandberg. Przyznał jednak, że w jednej sprawie miał z Robertem Biedroniem poważny spór. Naszą kością niezgody z Wiosną była ochrona zdrowia [red. spór dotyczył wydawania pieniędzy NFZ na prywatną służbę zdrowia]. Odbyliśmy szereg rozmów i przekonaliśmy kolegów i koleżanki z Wiosny do rezygnacji z ich pomysłu, który naszym zdaniem byłby szkodliwy dla publicznej służby zdrowia - powiedział. 8 proc PKB na zdrowie - powinniśmy do tego dojść do 2023 roku - ocenił.
Adrian Zandberg mówił też o planach pozyskania nowych środków budżetowych. Jako źródło tych pieniędzy wskazał duże firmy działające w Polsce. Podatek korporacyjny, który powinien być istotnym źródłem dochodu do budżetu państwa w Polsce przynosi mniej niż powinien, bo znaczna część międzynarodowych korporacji wykorzystuje to, że polskie państwo przyzwala na wyprowadzanie CIT-u - mówił jeden z liderów Lewicy Razem.
Dopytywany o mechanizm tego procederu nasz gość wyjaśnił: Ministerstwo Finansów publikuje listę płatników CIT, na której są ci, którzy przekraczają 50 milionów przychodu. Na tej liście są setki firm, które odprowadzają zero złotych podatku korporacyjnego. Udajemy jako państwo, że mamy inwestorów zagranicznych z Cypru, albo z Wysp Karaibskich, choć w rzeczywistości wszyscy wiedzą, że to nieprawda i że to są firmy które wyprowadzają z Polski pieniądze, a potem udają inwestora zagranicznego, aby za pomocą trików nie płacić w Polsce podatków.