Sąd Apelacyjny w Gdańsku zdecydował dziś, że Leszek Pękalski - nazywany przez media "wampirem z Bytowa" i "hurtownikiem zbrodni" - pozostanie w ośrodku dla najbardziej niebezpiecznych przestępców w Gostyninie na Mazowszu. Dzisiejsza rozprawa odwoławcza była efektem wcześniejszej decyzji sądu niższej instancji, który umieścił Pękalskiego w zamkniętej placówce uznając go za stwarzającego zagrożenie dla społeczeństwa. Z tą decyzją nie zgadzał się pełnomocnik skazanego, który złożył w tej sprawie apelację. Po dzisiejszym wyroku nie wyklucza wniosku do Sądu Najwyższego o kasację orzeczenia. Przypomnijmy, pod koniec roku, "wampir z Bytowa" zakończy odbywanie kary 25 lat więzienia za zabójstwo 17-letniej Sylwii R.
Leszek Pękalski w pisanych w więzieniu pamiętnikach przyznał się do 60 zbrodni (wcześniej mówił nawet o 90). W efekcie, w 1996 roku, sąd skazał go tylko za jedną: za zabójstwo 17-letniej Sylwii R. Do zbrodni doszło w 1991 roku.
"Wampir z Bytowa" dziewczynę poznał przypadkiem, w jednym ze sklepów. Gdy zaproponował jej seks i małżeństwo, a ta odmówiła - zaczął ją dusić, uderzył narzędziem do sadzenia drzewek i zgwałcił. Podczas przesłuchania przyznał, że zabił z pożądania.
Wcześniej, na 2 lata w zawieszeniu, został skazany za zgwałcenie 40-letniej kobiety z sąsiedniej wsi. Mimo zakrytej twarzy, Bernadetta B. rozpoznała Pękalskiego po specyficznym chodzie.
Według śledczych, "wampir z Bytowa" na przestrzeni 8 lat, od 1984 do 1992 roku, mordował kobiety w całej Polsce (w toku śledztwa odkryto, że bardzo często wyjeżdżał). Bił je i dusił, a następnie gwałcił. Mimo napisanego pamiętnika i wcześniejszych zeznań, podczas procesu Pękalski zmienił swoje wyjaśnienia i nie przyznał się do żadnego zarzutu. Jak twierdził, przyznawał się do przestępstw, bo namawiali go do tego policjanci obiecując między innymi lepsze traktowanie i paczki z żywnością i alkoholem.
Inna z wersji mówi o tym, że Pękalski bawił się ze służbami raz przyznając do zbrodni, a raz wycofując swoje zeznania. Tak mieli doradzić mu współwięźniowie.
Dzisiejsza decyzja sądu apelacyjnego oznacza, że Leszek Pękalski nie wyjdzie na wolność. Pozostanie w Krajowym Ośrodku Zapobiegania Zachowaniom Dyssocjalnym w Gostyninie. Na razie teoretycznie, bo do placówki ma trafić w grudniu. Do tego czasu będzie przebywał w więzieniu.