Policjanci z Wrocławia zatrzymali drogowego pirata, który jechał pod prąd na autostradzie A4. Na domiar złego, kierowca był pijany.
Funkcjonariusze dostali wieczorem informację, że od strony Zgorzelca w kierunku Wrocławia na autostradzie A4 ktoś jedzie pod prąd. Chwilę później do policjantów dotarła informacja o kolizji, w której miał uczestniczyć samochód tej samej marki. Kierowca na autostradowym parkingu wjechał w ciężarówkę, a potem zaczął uciekać. Wtedy prawdopodobnie pomylił zjazd na autostradzie.
Funkcjonariusze z patrolu pełniącego służbę na autostradzie najpierw namierzyli pirata, a potem uformowali kolumnę jadących za nim pojazdów. Nie chcieli dopuścić do tego, żeby wyprzedzał inne samochody, a jednocześnie wymusić na kierowcy, żeby zwolnił. Zauważyli go na 22 km autostrady.
Kierowca jechał pod prąd i całą szerokością autostrady. Policjanci go przyblokowali, a chwilę później na wysokości miejscowości Wykroty zatrzymali. Jak się okazało, za kierownicą siedział 41-letni mieszkaniec Przejęsławia pod Bolesławcem. Był pijany. Badanie wykazało u niego 3,5 promila alkoholu w organizmie.
Dziś stanie przed prokuratorem. Grozi mu do dwóch lat więzienia.