Wojskowa prokuratura garnizonowa w Poznaniu wszczęła śledztwo, które ma wyjaśnić okoliczności próby samobójczej Mikołaja Przybyła. Prokurator został dziś przesłuchany, ale śledczy nie ujawniają treści zeznań. Wczoraj Mikołaj Przybył strzelił do siebie w przerwie konferencji prasowej dotyczącej przecieków ze śledztwa smoleńskiego.
Chciałem popełnić samobójstwo, ale źle wymierzyłem, bo ktoś próbował wejść do pokoju- mówi w rozmowie z Polską Agencją Prasową Mikołaj Przybył. Broniłem honoru ludzi, których znałem i którzy świetnie pracują- podkreśla. Mikołaj Przybył postrzelił się w przerwie konferencji, na której odniósł się do medialnych zarzutów o złamanie prawa w postępowaniu dot. przecieku ze śledztwa ws. katastrofy smoleńskiej.
Najpierw wygłosił emocjonalne oświadczenie, po czym wyprosił z sali dziennikarzy. Wtedy padł strzał. Pomocy próbował udzielić Przybyłowi jeden z dziennikarzy, chwilę potem na miejscu pojawił się personel medyczny ze znajdującej się w budynku przychodni.
Ktoś próbował wejść do pokoju. Uratował mnie człowiek, który poprawiał kable, bo przestraszyłem się tego, że wejdzie. Źle wymierzyłem, strzał padł zbyt szybko. Padł strzał w policzek, a nie w głowę, spieszyłem się - opowiada.
Broniłem honoru ludzi, których znałem i którzy świetnie pracują. Chciałem, aby prokuratura przetrwała i to pod dowództwem gen. Parulskiego. To jest człowiek, który gwarantuje uczciwe prowadzenie spraw. Zawsze, kiedy była jakaś konieczność, lub potrzeba udzielenia pomocy, taką pomoc otrzymywałem. Nigdy nie było żadnych nacisków, człowiek ten zawsze parł do tego, żeby wyjaśnić każdą sprawę do końca - dodaje.
Na mój krok miały wpływ sprawy, które prowadzę. Jedne z najpoważniejszych, jeżeli chodzi o kwestie finansowe w Wojsku Polskim. To one spowodowały bezpośredni nacisk na to, żeby przyspieszyć kroki w kierunku likwidacji prokuratury wojskowej - mówi Przybył.
Mogłem pogodzić się z tym, że demolowali mi samochód, że odkręcono mi koła chcąc, bym się zabił. Wiem, że za moją głowę była nagroda miliona złotych. Mogłem się pogodzić z tym, że zabito mi psa. Nie mogłem się pogodzić z bezpodstawnym atakiem, z zarzucaniem nam nieprawidłowego lub bezprawnego działania - tłumaczy Przybył.
Pojutrze prokurator Mikołaj Przybył ma zostać przewieziony do szpitala wojskowego w Bydgoszczy. Prawdopodobnie trafi do kliniki psychiatrii. Po wyjściu ze szpitala będzie przebywał na zwolnieniu lekarskim.
Wczoraj wieczorem prokurator Przybył przeszedł zabieg chirurgiczny w związku z raną postrzałową. Zabieg trwał około godziny.
Stan pacjenta jest dobry. Zabieg przebiegł pomyślnie, pacjent czuje się dobrze, ma zapewnione wszystko, czego potrzebuje - mówi dyrektor Szpitala Klinicznego im. Heliodora Święcickiego Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu Krystyna Mackiewicz. Dodaje, że na razie nie ma decyzji o przeniesieniu pacjenta do innej lecznicy. Te najbliższe dwa dni prawdopodobnie pozostanie tutaj - powiedziała.
Prokurator Mikołaj Przybył został dzisiaj przesłuchany, ale śledczy nie ujawniają treści zeznań. Nadal przesłuchiwani są osoby, które w "były w pobliżu tego zdarzenia".
Płk Mikołaj Przybył postrzelił się z broni prywatnej, na którą miał pozwolenie. Zgodnie z przepisami na teren prokuratury nie można wnosić broni palnej ani amunicji.