Matka dwojga dzieci, które wypadły z okna wieżowca we Wrocławiu pochodzi z Kazachstanu. Twierdzi, że przebywa w Polsce nielegalnie. Ze strachu przed deportacją ukrywała się półtorej doby. Prokuratura sprawdza prawdziwość zeznań 34-letniej Albiny E.
Na razie nie dojdzie do przesłuchania kobiety, ponieważ trafiła na 10-dniową obserwację psychiatryczną. Wcześniej złożyła zeznania na policji. To przesłuchanie odbyło się wczoraj wieczorem.
Zrozpaczona i zapłakana kobieta robiła wszystko, by udowodnić, że nie jest złą matką. Potwierdziła, że zostawiła dzieci same w domu, ale jak twierdziła, było to na chwilę. Musiała wyjść do sklepu. Powiedziała, że zdarzyło się to po raz pierwszy. Wcześniej, nawet wychodząc wyrzucić śmieci, zabierała dzieci ze sobą - ujawnia prokurator Małgorzata Klauz.
Więcej informacji zostanie podanych w kolejnych dniach, po przesłuchaniach świadków tej tragedii. Są one ciężkie nie tylko dla osób, które widziały to zdarzenie, ale i dla samych policjantów i prokuratorów, którzy przyznają, że tak dramatycznych zeznań nie wysłuchiwali od dawna. Jeden ze świadków powiedział, że dziewczynka spadła tuż pod jego nogi, chwilę później chłopiec.
W wyniku wtorkowego wypadku na miejscu zginął 4-letni chłopiec. Jego 7-letnia siostra spadając, uderzyła w antenę satelitarną, umieszczoną na ścianie budynku, co znacząco zamortyzowało upadek. Dziewczynkę odwieziono do wrocławskiego szpitala, jej życiu już nic nie zagraża.