Generalny wykonawca feralnego pasa startowego na lotnisku w Modlinie powinien zapłacić za przestój - uważają władze portu. Dlatego wysłały do firmy Erbud wezwanie opiewające na 5 milionów złotych. Jak dowiedział się nasz reporter, wkrótce przedstawią kolejne roszczenia.
5 milionów złotych, których domagają się władze portu to tylko opłata za styczniowy przestój lotniska. Nieoficjalnie wiadomo, że przygotowywane jest już kolejne wezwanie. Za to, że port nie mógł pracować również w lutym, Erbud miałby zapłacić aż 6 milionów złotych. Na razie nie zanosi się jednak na to, że firma, która rozpoczęła już naprawę pasa, będzie chciała zapłacić za przestoje. Dlatego jest bardzo prawdopodobne, że sprawa zakończy się w sądzie.
Lotnisko w Modlinie jest zamknięte od 22 grudnia. Zdaniem zarządu winę za pęknięcia na jednym z pasów ponosi właśnie Erbud, dlatego on musi pokryć straty.
W lutym lotnisko otrzymało ekspertyzę wykonaną przez Instytut Techniczny Wojsk Lotniczych, z której wynika m.in., że odpryski na drodze startowej powstawały przez obecność w zastosowanym w mieszance betonowej kruszywie znaczącej liczby ziaren węglanowych i węglanowo-ilastych, które nie powinny się w nim znaleźć. Erbud odpierał wtedy zarzuty i przekonywał, że powodem uszkodzenia pasa było użycie nieodpowiednich środków do odladzania.
Według najnowszych informacji lotnisko w Modlinie powinno wrócić do normalnej pracy z początkiem czerwca.
(MN)