Sopocki sąd umorzył większość zarzutów z tzw. afery sopockiej. Sąd podjął też decyzję o ponownym odesłaniu prokuraturze - do uzupełnienia - wątku związanego z rzekomym żądaniem przez prezydenta Sopotu Jacka Karnowskiego łapówki w postaci dwóch mieszkań.
Zarzuty, które zostały przez prokuraturę umorzone, nie były zasadne, bo - w ocenie sądu - nie doszło do popełnienia przestępstw. Z kolei rzekome żądanie łapówki przez prezydenta Sopotu nie zostało przez prokuraturę dostatecznie rzetelnie zbadane - podkreśliła sędzia Maria Bradtke. Jak dodała, śledczy nie wykonali m.in. wszystkich zaleceń sądu, który już raz zwrócił prokuraturze akt oskarżenia.
Po 1324 dniach śledztwa widać ze wszystko od początku ma znamiona prowokacji i nagonki - tak decyzję sądu w rozmowie z RMF FM komentuje Karnowski. Jak podkreślił, chodzi o prowokację wymierzoną w niego oraz premiera Donalda Tuska.
W akcie oskarżenia z grudnia ubiegłego roku śledczy zarzucają Jackowi Karnowskiemu popełnienie czterech przestępstw, w tym trzech korupcyjnych. Najpoważniejszy zarzut dotyczył rzekomego żądania od biznesmena Sławomira Julke łapówki w postaci dwóch mieszkań.
Akt oskarżenia obejmował cztery osoby, w tym dilera samochodowego Włodzimierza G. i przedsiębiorcę budowlanego Mariana D., którzy mieli wręczyć Karnowskiemu łapówki. Śledczy oskarżyli też dwóch urzędników sopockiego magistratu, którzy - ich zdaniem - mieli ułatwić Włodzimierzowi G. wygranie przetargu na zakup samochodów dla Urzędu Miejskiego.